Fronda.pl: Najnowsze doniesienia mówią, że Węgierski Front Narodowy brał pieniądze z Moskwy. To kolejna tego typu informacja w ostatnim czasie. Zaskakuje to Panią?
Agnieszka Romaszewska (dyrektor Biełsat TV, wiceprezes Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich): Szczerze mówiąc niestety nie. Bardziej mnie martwią informacje, które ostatnio dobiegają z Polski. Widzę u nas wysyp konferencji na temat 25-lecia stosunków polsko-ukraińskich, 25-lecia stosunków polsko-białoruskich i wszystko to ma dla mnie niepokojący wydźwięk. Odbywa się to pod auspicjami ogólnowschodnich, pół-imperialno rosyjskich think-tanków. Jedna konferencja przebiega w Warszawie, druga będzie odbywała się w Lublinie i ma to związki z tzw. „prawicowymi” czy „patriotycznymi” organizacjami. Wszystko to jest niezwykle moim zdaniem podejrzane. Ewidentnie widać, że istnieje w tej chwili według mnie tendencja wspierania skrajnych ruchów przez Rosję. Jest to moim zdaniem tendencja strategicznie przemyślana. Widać to zarówno po prawej jak i po lewej stronie. Z jednej strony mamy taką postać jak Snowden, a z drugiej ruchy narodowe. Chodzi m.in. o pogłębienie chaosu informacyjnego. Dodatkowo zauważmy, iż owe skrajne ruchy zazwyczaj mają swoje odpowiedniki w mainstreamie. Ruchy skrajne mają więc fundamentalne zadania wpływania na ruchy mainstreamowe. Następnie Ci, którzy reprezentują w głównym nurcie owe skrajne ruchy czy prawicowe czy lewicowe, oglądają się na nie, czują się, że tak powiem, przyciśnięte do ściany i zazwyczaj nie mogą ich lekceważyć, gdyż obawiają się odpływu swojego elektoratu. Mówimy przecież tu o systemie demokratycznym, gdzie niestety zamiast słowa „człowiek” używa się wręcz hasła „wyborca”. W związku z tym owe skrajne ruchy, o których mówimy mogą mieć znaczący wpływ na partie głównego nurtu. Dlatego tak niebezpieczne jest oddziaływanie Rosjan na skrajną prawicę.
Czyli uważa Pani, że to zjawisko rosyjskiego oddziaływania na skrajne ruchy jest wspólne dla całej Europy?
Absolutnie. Uważam, że jest to zjawisko nie tylko wspólne dla całej Europy, ale i strategicznie zaplanowane. To moim zdaniem widać gołym okiem. Niestety widać także jak słabe i niedostosowane do takiego oddziaływania są struktury obronne. Mogę mówić tu o Polsce jak u nas jest z tym źle. Chociaż podejrzewam, że w innych krajach jest powoli trochę lepiej, to jednak uczciwie powiedziawszy, nadal wszędzie nie jest dobrze. Wciąż wiedza jak to zwalczać jest niesłychanie wątła. Nadal nie wiemy jak reagować na to rosyjskie oddziaływanie. Skrajne ruchy prawicowe czy lewicowe odwołują się do sentymentów, co do których nie wyobrażaliśmy sobie, że mogą się odnosić. Szeroka publiczność patrzy ze zdziwieniem na owe sentymenty. Mamy też nieustanną, świętą w świecie zachodnim wolność debaty, co wszystkie te ruchy wykorzystują z radością. Wszędzie tam funkcjonują skrajne punkty widzenia, no bo przecież zabronić im tego nie można. Powstaje sytuacja niezwykle skomplikowana. Jak wówczas odróżnić a) normalnego człowieka, b) eksperta, c) trolla, d) płatnego agenta, e) idioty? To szalenie trudne, by odnaleźć się w takim zamieszaniu. Wszelkie skrajności żerują na takiej sytuacji. Skrajna prawica czy lewica wprowadza np. do debaty publicznej takie tematy, których inne opcje polityczne by się obawiały. Następnie wchodzi to do mainstreamu. Nagle widzimy Maxa Kolonko na okładce normalnego, prawicowego tygodnika. Kiedy słyszymy jednak o tym co Max Kolonko opowiada o zestrzeleniu samolotu MH17, to ręce opadają. To rosyjska dezinformacja i wydaje mi się, że byłby to człowiek naiwny, gdyby robił to bezpłatnie, chociaż dowodów nie mam. Nowości z Węgier nie są dla mnie w świetle tego co wiem żadnym zaskoczeniem.
Czy skrajne ruchy prawicowe i lewicowe mogą być wspierane w Polsce również finansowo przez Moskwę?
Tego nie jestem w stanie powiedzieć. Legalnie nie mogą być wspierane, gdyż byłoby to przestępstwo, natomiast są rozmaite sposoby, które się wykorzystuje, by otrzymać wsparcie finansowe. Jeden z prostych sposobów, o których słyszałam jest następujący. Wpłaca się pieniądze nie na konto człowieka, ale na konto jego karty debetowej czy kredytowej, która jest np. z banku rosyjskiego. Następnie ten człowiek posługuje się ową kartą i bardzo trudno jest sprawdzić skąd pieniądze znalazły się na takiej karcie, ponieważ nie przechodzi to przez polski system bankowy. Finansowanie jest oczywiście możliwe, ale nie mam żadnych dowodów, kto jest realnie finansowany. Myślę, że są ludzie finansowani, ale zapewne przebiega to dosyć dyskretnie. Mam jednak ciągle obawę, którą zilustruję cytatem z Biblii: „Jak sól straci smak, to kto ją posoli”? Jeśli nasze służby stracą węch – a nie wiem czy w tej dziedzinie taki węch posiadają – to nie wiem co w takiej sytuacji należałoby zrobić. Niestety mam wiele przesłanek, wskazujących, iż osoby związane z naszymi służbami bardzo często wchodzą w orbitę wpływów skrajnych ruchów prawicowych i lewicowych. I mowa tu o osobach zaufanych wśród naszych służb. To element, który mnie niesłychanie niepokoi. Myślę, że trzeba będzie w tej dziedzinie stworzyć instytucje społeczne, bo jest to ważny aspekt i trzeba będzie w tej kwestii niejako dopomóc państwu polskiemu. Podejrzewam, że jestem jedną z tych bardzo licznych osób, które nie chciałyby żebyśmy w Polsce po raz kolejny stali się rodzajem niekomunistycznego PRL. Założywszy w optymistycznym scenariuszu, że nie ma mowy o wejściu do Polski czołgów rosyjskich, mamy jednak jak w banku, że będzie tu działała nieustanna infiltracja i destabilizacja sytuacji polityczno-społecznej. Już raz mieliśmy tutaj Rosjan i więcej byśmy tego nie chcieli. Trzeba będzie w tej kwestii działać.
Dziękuję za rozmowę.