Jakub Szymczuk: Zmarł Piotrek Radoń. Poznałem go około miesiące temu, stał z tatą zbierali na wózek, w poprzednim się pocił, przez co miał straszne infekcje i zapalenia wszystkich narządów układu oddechowego. Wczoraj trafił do szpitala z powodu niewydolności, nie przetrwał nocy. 

Dzięki Wam wszystkim Piotrek miał najszczęśliwszy miesiąc swojego życia, miesiąc nadziei, wsparcia, otuchy. Miesiąc kiedy nie był sam, kiedy mógł planować swoją przyszłość. Dzięki Piotrkowi my mogliśmy się nauczyć, żeby się nie poddawać i żeby być godnym, życia bez względu na to, jakie jest. Byliśmy u Piotrka w szpitalu kilka dni temu, chłopakowi było ciężko ale się tak fajnie uśmiechał - mówił, że dostał pracę, że spłaci długi, że jedzie na konsultację w sprawie nowych protez. Piotrek planował życie, miał coś, czego najbardziej potrzebował - nadzieję. 

Wiecie, co mnie najbardziej poruszyło? Jak go zapytałem o Nicka Vujcicia. Piotrek powiedział, że chciałby być na jego miejscu. Chciałby mieć kikuta. Wyobrażacie sobie? Marzyć o kikucie? To chyba najlepiej może dać Wam wyobrażenie tego, w jak trudnej sytuacji był ten chłopak... i dał radę - zwyciężył ostatni miesiąc swojego życia.

Cieszę się, że mogłem, Piotrze, stanąć na Twojej drodze. Cieszę się, że mogłem napisać o Twojej zbiórce. Cieszę się, że tylu wspaniałych ludzi chciało Ci pomóc. Cieszę się, że Ciebie poznałem i że tak wiele mnie nauczyłeś.

Dziękuję, ściska mnie w gardle choć wiem, że teraz sobie gdzieś tam spacerujesz...

Zdjęcie załączam kolorowe, bo jest to historia zwycięstwa.

PS. I spuszczam zasłonę milczenia na tych wszystkich, którzy lżyli z Piotra, zarzucali mu oszustwo, wyłudzenia, wyśmiewali go, robili memy a nawet grozili zgłoszeniami do prokuratury. Piotrek bardzo przeżywał każdy wasz wpis, każdy komentarz - niech to będzie dla was lekcją - może przynajmniej przez chwile będzie wam głupio.

MaR/Jakub Szymczuk Mikroblog Fotoreportera