FRONDA.PL: Czy bez dofinansowania ze strony państwa Kościół byłby w stanie utrzymać wszystkich duchownych, zwłaszcza katechetów?
Ks. Jan Sikorski: Byłoby to z pewnością dosyć trudne. Był taki czas, w którym księża katecheci, wbrew zasadom konstytucji, pracowali nie otrzymując za to żadnego wynagrodzenia. Tłumaczono, że religia wróciła do szkół, że nie ma pieniędzy… Cóż, jakoś przeżyli. Księża pełnią funkcje społeczne, a za to pobiera się opłaty. Wynika to po prostu z zasad sprawiedliwości i uczciwości. Oczywiście, gdy była okupacja, to wszyscy jakoś przeżyliśmy bez grosza. Można wytrzymać, tylko czemu ma to służyć? Księża nie żyją dla siebie, nie zbierają pieniędzy, by bogacić swoją rodzinę i kupować domy. Ksiądz to najtańsza inwestycja w społeczeństwie: wymaga niewielkich nakładów, a przynosi ogromną, nieproporcjonalną do nakładów korzyść.
Jak należy ocenić takie rozwiązania jak podatek kościelny, który funkcjonuje w Niemczech?
To taki zwyczaj kulturowy, nie bardzo przystający do naszej rzeczywistości. Mi, jako staremu księdzu, trudno pogodzić się z podobną formalizacją. W Niemczech podatkiem kościelnym zajmują się całe biura, mnóstwo urzędników… Myślę, że jest to nadmierny, zupełnie niepotrzebny bagaż. W Polsce ludzie widzą i cenią pracę księży, dlatego przekazują im jakieś pieniądze; ma to wszystko swoje uzasadnienie. Powtarzam: ksiądz to najtańszy pracownik, jakiego można sobie wyobrazić. Tak naprawdę nie ma tu wcale o czym mówić. Niepotrzebnie pobudza się emocje, a w istocie trzeba przyklęknąć na kolano i podziękować Kościołowi za to, co robi, a nie zastanawiać się nad głupstwami.
Dla polskiego Kościoła ważniejsze jest wsparcie państwa czy bezpośrednie datki wiernych?
Jeżeli chodzi o księży jako osoby, to w Polsce od lat otrzymują oni wsparcie wiernych. Zupełnie inną sprawą są dzieła, jakie księża prowadzą: domy, przytułki, Caritasy… Z drobnych ofiar, które otrzymują, nigdy nie udałoby się tego wszystkiego opłacić. Jeżeli państwo chce, żeby te dzieła dobrze funkcjonowały, to niech się o nie troszczy. Tej kwestii, rzeczywiście wymagającej olbrzymich nakładów, nie można jednak mieszać z kwestią utrzymania księży jako osób, co jest z kolei bardzo tanie. Co więcej, jako ksiądz zawsze płaciłem podatki, tak jak wszyscy. Z tym się nikt nie ociąga. Powtarzam, to, co się mówi o finansach Kościoła, to często jest taka propagandowa papka. Zamiast tego potrzeba po prostu uklęknąć i powiedzieć Kościołowi „dziękuję”.
not. pac