Od paru dni życzyłem sobie, aby towarzystwo w „fartuszkach” zrealizowało mój wymarzony scenariusz i życzenia się spełniły. „Sędziowie” podjęli „uchwałę”, która w języku sportowym nazywa się „samobójem”, z tym, że to nie jeden strzał do własnej bramki, ale cała seria - pisze publicysta Matka Kurka (Piotr Wielgucki) na łamach portalu Kontrowersje.net.

 

Oczywiście w tak napiętych okolicznościach strony konfliktu mają skłonności do prężenia muskułów i zaklinania rzeczywistości, jednak po „uchwale” SN nie ma takiej potrzeby, wszystko się samo robi. Wczorajsze działania to dary od wroga podane na tacy i zacznijmy od tego, że „uchwała” na starcie została podważona przez najważniejsze organy konstytucyjne w Polsce: Trybunał Konstytucyjny, Ministerstwo Sprawiedliwości, Prezydenta i większość parlamentarną, czyli ustawodawcę. Za chwilę będzie podważana przez dziesiątki sędziów, którzy nadal będą orzekać. Najważniejsze jest jednak to, że „uchwała” z mocy prawa po prostu nie istnieje.

Co nam to przypomina? Znów muszę się odwołać do mojego ulubionego scenariusza i wtedy odpowiedź buduje się sama. Mamy powtórkę z Trybunału Konstytucyjnego, tuż przed odejściem Rzeplińskiego TK wydawała równie idiotyczne orzeczenia, które były całkowicie lekceważone i ostatecznie wbrew wysiłkom byłego prezesa, skład Trybunału niemal w całości został wymieniony. Podkreślam w tym miejscu, że technika wydawania orzeczeń też była identyczna, Rzepliński „nie widział ustawy”, natomiast Gersdorf nie widziała przepisów ustawy i postanowienia Prezes Trybunału Konstytucyjnego. Nie koniec analogii, w Trybunale Konstytucyjnym mieliśmy dwugłos i to samo od wczoraj zaczęło się w SN. Nie tylko dwie Izby SN i „nowi sędziowie” podważają uchwałę SN, ale zdanie odrębne do „uchwały” złożyło aż sześcioro „starych sędziów”. Piszę „aż”, bo to naprawdę jest niesamowita liczba, biorąc pod uwagę kto w Sądzie Najwyższym ze starej kadry zasiada.

Dobrze, ale to wszystko jeszcze nie do końca tłumaczy dlaczego Sąd Najwyższy strzelił sobie gole do własnej bramki. Zacznijmy zatem od „riplejów” i tych najważniejszych goli. Pierwszy to obniżenie własnej rangi, dotąd nawet najbardziej idiotyczne postanowienia SN, choćby te, które na mocy przepisów z Kodeksu postępowania cywilnego zawieszały uchwałę, były respektowane. „Uchwała” na starcie jest uznana za nieważną i to przez szereg podmiotów. Drugi gol to upokorzenie kilkuset sędziów, którym SN odebrał „fartuszki”, ponieważ powstała kuriozalna wykładnia uznająca status sędziego, ale zabraniająca orzekania. Wspomniane setki sędziów to nie są absolwenci tajnej uczelni Ziobro, ale znajdziemy tam córki, synów, kuzynki, żony i szwagierki „starych” sędziów, a także adwokatów i innych przedstawicieli środowisk prawnych.

Czego nie był w stanie zrobić PiS, zrobił SN – podzielił sędziów niekoniecznie kochających obecną władzę i spora grupa nie ma już żadnego interesu, aby stać po stronie „kasty”. Im bardziej będzie słabnąć pozycja starej kadry, tym więcej sędziów będzie opuszczać tonącą łajbę i szukać ścieżki kariery w nowym rozdaniu. Trzeci gol to walkower, po bezprawnej uchwale Sąd Najwyższy wystrzelał się ze wszystkich możliwości, zajęli stanowisko w sprawie i nic więcej zrobić nie mogą. Ostatnie słowo będzie należeć do Trybunału Konstytucyjnego i tego orzeczenia w świetle prawa w żaden sposób nie da się podważyć. Kluczowe jest też to, że ostateczne decyzje zapadną na chwilę przed wyborem nowego prezesa Sądu Najwyższego i wówczas stan prawny będzie wyglądał następująco. Dla nikogo nie jest tajemnicą, że TK całkowicie wywróci „uchwałę” SN i uzna, że kompetencją parlamentu jest stanowienie ustaw, a Prezydent RP ma niepodważalną prerogatywę i sędziowie przez niego powołani są sędziami w świetle prawa.
Tym samym wszyscy sędziowie będą mogli orzekać, natomiast sędziowie SN dodatkowo mogą wziąć udział w wyborze nowego prezesa. Gdyby jednak Gersdorf i reszta towarzystwa w fartuszkach zblokowała taką możliwość, co jest prawdopodobne, to Prezydent RP w świetle wyroku TK nie uzna łamiących prawo wyborów i wyznacza pełniącego obowiązki Prezesa SN, który przeprowadzi prawidłową procedurę. Trzy gole do własnej bramki to straty nie do odrobienia, tym bardziej że SN już zszedł z boiska i teraz TK z Prezydentem i parlamentem w razie potrzeby będą strzelać do pustej bramki SN. Nic lepszego niż wydanie bzdurnej uchwały, ze strony odchodzącej kadry Sądu Najwyższego obywateli spotkać nie mogło. Oni w tej grze nie mają żadnych szans i doskonale o tym wiedzą. Wyrok TK zamyka też drogę wszelkim TSUE i Komisjom Europejskim, a wszystko dzieje się na sekundę przed końcowym gwizdkiem.

Matka Kurka

Kontrowersje.net