Będąc w Jerozolimie, mieszkałem przez pewien czas na Górze Oliwnej u Beduina, szejka Ibrahima Abu El-Hawy. Człowiek ten, świadczy swoim życiem, że mimo wielu przeciwności, dialog między Palestyńczykami a Żydami jest wciąż możliwy i można wnieść się ponad uprzedzenia religijne i islamski fanatyzm, które nie są obce wielu jego palestyńskim braciom.

Rodzina Ibrahima mieszka w Jerozolimie na Górze Oliwnej od blisko 1300 lat. Od wczesnego dzieciństwa pomagał on przybywającym do Jerozolimy pielgrzymom. Traktował to jako swoją misję. Poświęcił się jej jednak całkowicie około 16 lat temu, kiedy porzucił pracę i oddał się budowaniu mostów między wyznawcami różnych religii oraz Palestyńczykami a Żydami.

Dom otwarty dla wszystkich

Ubrany w białą szatę z czerwoną kefiją na głowie, siedemdziesięciokilkuletni Ibrahim, prowadzi w swoim domu na Górze Oliwnej (w dzielnicy palestyńskiej) schronisko dla pielgrzymów. Mimo skromnych i dość spartańskich warunków, możliwość spędzenia nocy w jego domu - nazywanym przez niektórych "domem pokoju" - jest dla wielu ludzi wielkim przeżyciem. Jest on bowiem znany w wielu miejscach świata. Niezależnie zaś od swojej przynależności religijnej i narodowej, każdy jest w nim mile widziany, także Żydzi. Ibrahim nie karze płacić sobie za nocleg i wyżywienie. Każdy może wrzucić do skrzynki na ścianie tyle na ile go stać - co łaska. Nawet zaś jeśli nie ma już u niego wolnego łóżka, to i tak zawsze znajdzie u siebie dla zbłąkanego wędrowca jakieś miejsce do spania. Z powodu wysokich cen noclegów oraz braku miejsc w jerozolimskich hotelach, u Ibrahima można więc spotkać turystów, globtroterów i pielgrzymów pochodzących z całego świata, w tym także z Polski.

Ibrahim jest poczciwym, energicznym staruszkiem, którego cechuje chłopięce poczucie humoru. Może o tym świadczyć chociażby jego podejście do nowo przybyłych gości, których lubi wprawiać w zakłopotanie i konsternację. Gdy goście pytają bowiem, gdzie mogą spotkać Ibrahima, wskazuje on zawsze na osobę, która już u niego jakiś czas mieszka, mówiąc: "This is Ibrahim" - To jest Ibrahim. Gdy nowo przybyli zwracają się zaś do zdziwionego swoją nową tożsamością człowieka - którym niejednokrotnie bywa jakiś Japończyk - Ibrahim wybucha gromkim śmiechem i przyznaje, że tylko żartował. Nie mógłby zresztą zbyt długo ukrywać swojej prawdziwej tożsamości, gdyż na ścianach widnieją liczne zdjęcia z odbytych przez niego podróży. Gdy tylko torby pójdą w kąt, Ibrahim zaprasza gości do posiłku, który zazwyczaj sam przygotowuje. Często zachęca ich także do dokładki, powtarzając z uśmiechem co jakiś czas: "Welcom, eat!" - Witaj, jedz! Gdy goście zaspokoją już swój pierwszy głód i posprzątają po sobie, Ibrahim z ciekawością wsłuchuje się w historię każdego z nich.

Jakiś czas temu rozmawiałem z Ibrahimem na temat tego, co robi. Oto, co mi wtedy powiedział:

*Dajesz wielu ludziom przebywającym do Jerozolimy dach nad głową i posiłek. Pomagasz im mimo, że nie są oni muzułmanami. Dlaczego to robisz?

- Jeśli widzisz kogoś palącego papierosa, to czy pytasz się go o to dlaczego pali? Moi przodkowie pomagają pielgrzymom od setek lat. Robili to zarówno mój ojciec, jak i dziadek. Pomaganie ludziom stało się więc w mojej rodzinie tradycją, którą także i ja kultywuje już przeszło 60 lat. Przybywają do mnie ludzie z całego świata. Nie jest dla mnie ważne czy są to muzułmanie, chrześcijanie, buddyści czy żydzi. Wszystkich traktuje tak samo. To czy są czarni, czy biali nie stanowi dla mnie żadnej różnicy. Obecnie najwięcej osób jest z Japonii. Ci ludzie, którzy tu przybyli zapraszają mnie często do siebie, abym ich odwiedził. Dzięki temu udało mi się zwiedzić prawie cały świat. Wiele razy byłem w Stanach Zjednoczonych. Zwiedziłem większość stanów.

Co myślą o twojej działalności Jerozolimczycy?

Uważają, że robię bardzo dobrą robotę. Odwiedza mnie także wiele Żydów. Mimo, że jest to muzułmańska część Jerozolimy nie obawiają się przychodzić do mnie. Wiedzą, że mogą się u mnie czuć bezpiecznie. Nie mam problemu z nikim. Przedtem wkładałem w to zarobione przez siebie pieniądze. Obecnie jestem już na emeryturze i już mi ich nie starcza. Obawiam się więc, że będę musiał zamknąć mój dom. Póki jednak tylko będę na siłach, dalej będę gościł ludzi i im gotował.

Co sądzisz o wyrugowaniu Beduinów przez państwo Izrael z ich ziemi ?

- Wyrzucanie Beduinów z ich domów przez izraelskie władze jest niesprawiedliwe. Wszyscy mieszkańcy Izraela - należą do jednego Boga, zarówno żydzi, jak i chrześcijanie oraz muzułmanie. Najważniejsze co można zrobić, to kochać swojego bliźniego, jak siebie samego. Nie można nas dzielić na grupy etniczne, czy narodowościowe i od tego czegoś uzależniać. Wszyscy powinniśmy mieć zapewnioną taką samą sferę wolności i takie same prawa.

Miłosierny muzułmanin, jak miłosierny Samarytanin

Mimo iż w postrzeganiu przeze mnie islamu, jako poważnego zagrożenia dla Europy nic się nie zmieniło, to jednak byłbym kłamcą, gdybym twierdził, iż wśród muzułmanów nie ma dobrych ludzi. Sam poznałem człowieka, który mimo iż jest muzułmaninem, to gościnnością, dobrocią i bezinteresownością okazywaną chrześcijanom, żydom, buddystom, agnostykom i ateistom, zawstydziłby niejednego chrześcijanina. Mnie zawstydził i uświadomił mi, że jeżeli w taki sposób może zachowywać się muzułmanin, to daleko mi jeszcze do bycia dobrym chrześcijaninem. Oczywiście na tle wielu innych muzułmanów, wyznający sufizm (liberalną i ekumeniczną wersję islamu) Ibrahim jest osobą wyjątkową. Pokazuje to jednak, że dobrzy ludzie znajdują się wszędzie. Tak, jak wśród Samarytan znalazł się jeden miłosierny Samarytanin, tak też wśród muzułmanów zawsze znajdzie się choć jeden miłosierny muzułmanin - po prostu dobry człowiek. Tym bardziej powinniśmy pamiętać, iż niechęć do islamu nie może oznaczać nienawiści do muzułmanów. Mimo bowiem swojego zagubienia, są oni takimi samymi ludźmi, jak my.

Gabriel Kayzer