Kwestia wprowadzenia do sprzedaży w Polsce działającej aborcyjnie tzw. „pigułki po" przetacza się aktualnie przez media. W wielu artykułach można znaleźć doskonałe podsumowanie szkodliwych dla organizmu kobiety działań substancji czynnej obecnej w tym produkcie. Zachęcam do zapoznania się z nimi. Chciałabym tutaj skupić się na głównym powodzie, dla którego zażywanie tego produktu jest nie do przyjęcia dla normalnej osoby. Jedyne działanie "pigułki po" ma polegać na zapobieganiu ciąży. Jednak sposób w jaki owo „zapobieganie" przebiega, jest nie do zaakceptowania dla rozsądnego, normalnego człowieka. Wynika to z faktu, że tabletka ta może nie tylko działać zapobiegawczo, czyli blokować zapłodnienie, ale jeśli już do zapłodnienia dojdzie, zabić dziecko, które zostaje uśmiercone, ponieważ nie może zagnieździć się w macicy matki i obumiera w pierwszych dnia swojego życia.

Pomimo tego, że dziecko to na początkowym etapie swego istnienia jest bardzo małe, nie jest ani mniej ludzkie, ani mniej wartościowe od noworodka, nastolatka czy dorosłej osoby. Już w tych pierwszych dniach życia, jego kod genetyczny zawiera informacje istotne dla dalszego rozwoju, które będą się ujawniać w interakcji ze środowiskiem. Przed zapłodnieniem, komórka jajowa i plemnik są wprawdzie żywe, ale osobno nie posiadają potencjału rozwoju. Nie są człowiekiem, a tylko komórkami niosącymi materiał genetyczny człowieka. Z chwilą zapłodnienia, z dwóch komórek, które pozostawione same sobie obumarłyby w ciągu kilku dni, powstaje nowa jakość: żywy człowiek, który posiada potencjał wzrostu i rozwoju, którego brakuje pojedynczym gametom. W pierwszych dniach istnienia człowiek posiada cały wachlarz ustalonych cech, takich jak płeć, kolor oczu i włosów czy skłonność do różnych chorób. Jego uśmiercenie jest tak samo moralnie naganne, jak zabicie dziecka pięcioletniego, czy starszej osoby.

Zwolennicy wczesnych aborcji, dokonywanych przez zażycie środka poronnego sugerują, że nie są one złe, skoro tak wiele wczesnych ciąż ulega samoistnemu poronieniu. Argument ten jest podobnie logiczny, jak twierdzenie, że skoro wielu ludzi umiera z przyczyn naturalnych, dopuszczalne jest ich mordowanie. Przecież tak czy inaczej będą martwi.

Odbieranie człowieczeństwa i prawa do życia jakiejkolwiek grupie ludzi, na podstawie arbitralnie wybranej cechy, jak by ona nie była, ostatecznie prowadzi do pomniejszenia wartości i godności życia wszystkich ludzi. Tworzy się swoista równia pochyła, podobna do tej, z którą mamy do czynienia w przypadku eutanazji. Na początku przekonywano wszystkich, że eutanazja ma dotyczyć tylko wybranych, skrajnych przypadków: śmiertelnie chorzy pacjenci, bardzo cierpiący, mieli otrzymać możliwość wspomaganego samobójstwa. Wkrótce okazało się, że to samobójstwo dotyczy także osób ciężko chorych, ale już nie śmiertelnie, potem także tych, którzy chorują na depresję. Aktualnie, eutanazja w niektórych krajach dotyczy osób chorych psychicznie, dzieci i noworodków, a często również oznacza uśmiercanie w majestacie prawa osób starszych, które nie wyraziły na nią zgody, ale za to poprosiły o pomoc. I otrzymały ją, w postaci śmierci.

Dokładnie ten sam mechanizm równi pochyłej obserwujemy w przypadku aborcji. Dzieci chore, dzieci poczęte w wyniku czynu zabronionego, dzieci w pierwszych dniach swego istnienia: ich człowieczeństwo jest umniejszane, aby łatwiej było usprawiedliwić zamach na ich życie. Nie oszukujmy się. Albo prawo do życia obejmuje wszystkich ludzi, także tych liczących sobie dwa lub trzy dni życia, albo nie obejmuje nikogo z nas. Jakie wartości będą nam przyświecać, jeśli pozwolimy na bezkarne zabijanie kilkudniowych dzieci, tylko dlatego, że są tak małe i bezbronne? Gdzie i kiedy będzie można powiedzieć stop mordowaniu naszych najmłodszych braci i sióstr, jeśli nie zatrzymamy go na samym początku?

W walce o życie najmłodszych dzieci nie ma szarej strefy. Prawo do życia przysługuje wszystkim, bez względu na etap rozwoju, zdrowie lub chorobę, płeć, wygląd czy inne cechy. Jeśli nie jesteśmy w stanie tego zrozumieć i zgodnie z tym działać, może się okazać, że pewnego dnia także nasze prawo do życia zostanie zakwestionowane. I nie będzie nikogo, kto by stanął w naszej obronie.

Agnieszka Kocimska/Stopaborcji.pl