Profesor Leszek Balcerowicz, mistrz i mentor Ryszarda Petru, od pewnego czasu ma pewną obsesję, choć podziela ją znaczna część salonu III RP. Ta obsesja nazywa się "Prawo i Sprawiedliwość".

Balcerowicz, nazywany czasem "ojcem polskiej biedy", jest- podobnie jak wielu "wielkich przegranych", vide: Bronisław Komorowski, częstym gościem stacji TVN24, gdzie głównie wygłasza antypisowskie tyrady, a prowadzący zazwyczaj patrzą na niego i słuchają z nabożną czcią. W podobnym tonie był wywiad Leszka Balcerowicza dla "Rzeczpospolitej", gdzie były minister finansów grzmiał, że "Jarosław Kaczyński jest największym szkodnikiem po 1989 r." Były prezes NBP jest również aktywnym użytkownikiem Twittera i tu również trudno o aktywność niezwiązaną z PiS. Tuż po Brexicie Leszek Balcerowicz dramatycznie pytał na tym protalu społecznościowym, jak Prawo i Sprawiedliwość wytłumaczy naszym rodakom z Wielkiej Brytanii, że mają wracać do Polski (zapomniał jednak, że zarówno on, jak i jego następcy bardzo przysłużyli się temu, że młodzi ludzie zaczęli wyjeżdżać za pracą za granicę). Jednak komentarz Balcerowicza do wczorajszego meczu Polski z Portugalią był już chyba szczytem wszystkiego:

"Nasi piłkarze i kibice wykazali wielką klasę. Zarówno w zwycięstwach, jak i porażce. Zupełne przeciwieństwo nikczemnego stylu PiS"- napisał były wicepremier. 

Trudno powiedzieć, co ma jedno z drugim wspólnego i w czym konkretnie ta nikczemność się przejawia, ale podobne objawy wykazuje poseł Stefan Niesiołowski.

Życie z taką obsesją musi być straszne. Ale istnieje jeden sposób, by stało się łatwiejsze: pogodzić się z tym, że wybory wygrywa partia, która zdobędzie najwięcej głosów, a po objęciu władzy stara się wprowadzać w życie swój program. Najnormalniejsza rzecz pod słońcem.

JJ