Sąd w Gdańsku przychylił się do wniosku prokuratury o aresztowanie Dariusza S., szefa ochrony 27. finału Wielkiej Orkiestry  Świątecznej Pomocy w Gdańsku, podczas którego prezydent Gdańska, Paweł Adamowicz został zaatakowany przez nożownika, który wtargnął na scenę. 

Zanim ochrona obezwładniła 27-latka, ten zdążył nie tylko zadać politykowi kilka ciosów nożem, ale i wygłosić do mikrofonu swój "manifest". 

Na jaw wychodzą szokujące informacje o przeszłości Dariusza S. Sąd orzekł wykonanie trzymiesięcznego aresztu w warunkach szpitalnych, "ze względu na samopoczucie i stan psychiczny podejrzanego". Poinformowała o tym Grażyna Wawryniuk, rzecznik prasowa Prokuratury Okręgowej w Gdańsku. Szef ochrony feralnego finału WOŚP nie stawiał się w sądzie, w którym toczy się jego proces o pobicie i groźby karalne. Nieobecność na rozprawach usprawiedliwiał zwolnieniami lekarskimi.

Z kolei Agnieszka Adamska-Okońska, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Bydgoszczy poinformowała, że S.- wraz z czterema innymi osobami- zaatakował w lipcu 2016 r. mężczyznę. Poszkodowanego uderzano pięściami w twarz i tułów oraz kopano. Całej piątce przedstawiono zarzut udziału w pobiciu zagrożony karą więzienia do 3 lat. Dariuszowi S. ponadto przedstawiono zarzut kierowania pod adresem pokrzywdzonego gróźb karalnych, za co grozi maksymalnie kara 2 lat pozbawienia wolności. Choć proces ruszył, to nie odczytano aktu oskarżenia, bo Dariusz S. nie stawiał się w sądzie, przedkładając zaświadczenia lekarskie. 

Szef ochrony 27. finału WOŚP w Gdańsku jest byłym policjantem. 

Prokuratura w Bydgoszczy wystąpiła do sądu z wnioskiem o jego aresztowanie. Dariusz S. złożył dwukrotnie nieprawdziwe zeznania, miał również podżegać inną osobę do złożenia fałszywych zeznań w wątku śledztwa dotyczącym plakietki z napisem "media", która rzekomo umożliwiła zabójcy prezydenta Gdańska wtargnięcie na scenę. S. bezpośrednio po zamachu nożownika na prezydenta i zatrzymaniu Stefana W. przekazał identyfikator organom ścigania, twierdząc, że napastnik miał posłużyć się nim, aby wejść na scenę. W rzeczywistości jednak nożownik nie miał plakietki. To jednak nie wszystko. Prokuratura zarzuciła Dariuszowi S. również posiadanie broni palnej bez wymaganego zezwolenia. 

Podejrzany nie przyznał się do zarzutów.

yenn/PAP, Fronda.pl