Jakież zdziwienie musiało odmalować się na twarzach pasażerów tanich linii lotniczych, kiedy na pokładzie samolotu do Polski zobaczyli Donalda Tuska. Jako premier, miał do dyspozycji rządowy samolot, teraz podróżuje liniami Ryanair.

O całej sprawie poinformowała jedna z pasażerek samolotu, która zamieściła na Facebooku zdjęcie przedstawiające Donalda Tuska. „Widać afera z delegacjami poselskimi zrobiła swoje...” – skomentowała internautka, załączając wyrazy szacunku dla Tuska.

Czym kierował się premier, może oszczędnością? – zastanawia się „Fakt”. A może Tuskowi po prostu bardzo się spieszyło się do domu? Portal Wpolityce.pl zauważa, że szef Rady Europejskiej skrócił sobie debiutancki unijny szczyt do jednego dnia.

„Przecież od dawna wiadomo, że Donald Tusk nie lubi się przepracowywać. Kiedy był premierem, kończył pracę po południu w czwartek, by pojawić się w Kancelarii Premiera w poniedziałek, też po południu. A kiedy był wicemarszałkiem Senatu, oglądał mecze w trakcie prowadzenia obrad” – komentuje w rozmowie z „SE” Marcin Mastalerek z PiS.

Gazeta widzi jeszcze jeden powód pośpiechu Tuska. Otóż „SE” opublikował zdjęcia Małgorzaty Tusk, robiącej przedświąteczne zakupy. I sugeruje, że być może to właśnie chęć szybszego pojawienia się w domu była powodem „zerwania” się z unijnego szczytu.

aPo/Se.pl/Fakt.pl/Wpolityce.pl