Wojciech Cejrowski na swoim profilu na Facebooku skomentował rządowy podręcznik. Co o nim sądzi? Poniżej wypowiedź podróżnika: 

Szanowni,
Jak można nazywać "darmowym" coś co kosztowało pięć milionów
złotych? Nawet jeśli ten podręcznik będzie rozdawany za darmo, to autorka - Maria Lorek - dostanie najwyższe honorarium autorskie z historii RP, a potem jeszcze będą koszta druku, dystrybucji, ktoś weźmie za projekt okładki i za obrazki, no a Pani Bezczelność-Kluzik-Rostkowska też nas coś kosztuje.
Nazywanie tego podręcznika DARMOWYM jest obraźliwe dla przeciętnej inteligencji.

I teraz jeszcze słówko o autorce. Jeśli Maria Lorek jest osobą uczciwą, to odmówi przyjęcia honorarium a tym poziomie. Gdyby to było honorarium od prywatnego wydawcy, to co innego, ale honorarium w tej wysokości pobrane z kasy państwowej, nawet przez zespól autorów, jest niegodziwością.

[koniec_strony]

Trzej najlepiej zarabiający pisarze w Polsce, pisarze KOMERCYJNI - tacy, którzy nie biorą forsy z podatków, lecz wystawiają swoje książki do dobrowolnego zakupu przez klienta - ci trzej najlepiej zarabiający pisarze w Polsce (Grochola+Kalicińska+WC) zarabiają coś około miliona złotych za dobrą książkę, ale też nie za jednym zamachem. Moje "Gringo wśród dzikich plemion" jest sprzedawane nieprzerwanie od roku 2003 czyli jedenasty rok. Sprzedaliśmy w tym okresie pół miliona egzemplarzy. Moje honoraria autorskie zmieniały się od kwoty 1,60zł do 5,50 MINUS PODATKI. "Gringo..." jest z tego co mi wiadomo rekordzistą wśród książek polskich, choć być może "Dom nad rozlewiskiem" zajmuje miejsce pierwsze - nieistotne.

Po wydaniu "Gringo..." kolejną książkę pisałem trzy lata, następną,
sześć... We wszystkie moje książki inwestowałem własny kapitał
ryzykując, że jak Państwo nie będą tego chcieli kupować, to stracę.
Na bazie moich osobistych doświadczeń pisarskich stwierdzam, że będzie NIEGODZIWOŚCIĄ jeśli Pani Maria Lorek (wraz ze swoim zespołem czy osobiście - obojętne) zgodzi się na przyjęcie kwoty 5.000.000 zł publicznych pieniędzy. Publicznych czyli zabranych przemocą, bo podatków nie płaci się dobrowolnie oraz nikt z nami nie uzgadnia na co mają być potem wydane". 

Wojciech Cejrowski/Facebook