Zgodnie z art. 12 ust. 2 ustawy o systemie oświaty, właściwy minister może zmieniać zasady organizacji lekcji religii wyłącznie na drodze porozumienia z Kościołem katolickim i innymi zainteresowanymi związkami wyznaniowymi. Minister Barbara Nowacka jednak ustawą się nie przejmuje i w połowie wakacji wydała rozporządzenie, które zakłada możliwość łączenia na lekcje religii dzieci z różnych roczników w większe grupy. Zrobiła to nie w porozumieniu, a w otwartym konflikcie z Kościołem katolickim i innymi związkami wyznaniowymi. Wobec tych działań prezydium Episkopatu Polski oraz Polska Rada Ekumeniczna skierowały do I prezes Sądu Najwyższego petycje o zaskarżenie rozporządzenia do Trybunału Konstytucyjnego. Ostatecznie sąd konstytucyjny orzekł, że rozporządzenie minister jest niezgodne z aktami prawa wyższego rzędu. MEN jednak to orzeczenie ignoruje. Co więcej, na początku roku minister, ponownie bez porozumienia z Kościołem katolickim i innymi zainteresowanymi związkami wyznaniowymi, wydała kolejne rozporządzenie, tym razem ograniczające od przyszłego roku szkolnego nauczanie religii do jednej godziny tygodniowo. W odpowiedzi prezydium KEP skierowało do I prezes SN kolejną petycję z prośbą o wystąpienie do TK o zbadanie ostatniego rozporządzenia. 

W szokujący, a zarazem wyjątkowo absurdalny sposób do działań KEP postanowiła odnieść się dziś w Poznaniu minister Barbara Nowacka. Jej zdaniem skierowanie sprawy do sądu jest… obraniem „ścieżki niepraworządności”.

- „Od 1 września 2025 będzie jedna lekcja religii na początku lub na końcu zajęć. Rozporządzenie zostało już podpisane i takie przepisy od 1 września będą obowiązywały. Ja namawiałabym na ścieżkę praworządności, a nie na ścieżkę niepraworządności. Droga, którą obiera dzisiaj Episkopat po raz kolejny pokazuje, że wybiera on niestety tę ścieżkę, która odbiega od przepisów prawa”

- powiedziała szefowa resortu edukacji.