Na płaszczyźnie teologicznej relacja między wiarą a małżeństwem nabiera jeszcze głębszego znaczenia. Związek małżeński bowiem, choć jest rzeczywistością naturalną, w przypadku ochrzczonych został podniesiony przez Chrystusa do godności sakramentu (por. tamże).
Nierozerwalne przymierze między mężczyzną a kobietą nie wymaga osobistej wiary zawierających małżeństwo, aby było sakramentalne; wymagana jest — jako minimalny konieczny warunek — intencja czynienia tego, co czyni Kościół. Ale choć ważne jest, aby nie mylić kwestii intencji z kwestią wiary osobistej zawierających związek, nie jest jednak możliwe całkowite ich rozdzielenie. Jak zwracała uwagę Międzynarodowa Komisja Teologiczna w dokumencie z 1977 r., «w przypadku, w którym nie zauważa się bodaj najmniejszego śladu wiary (w sensie dyspozycji do wierzenia), czy też choćby najmniejszego pragnienia łaski i zbawienia, pojawia się problem faktycznego ustalenia, czy jest obecna, czy też nie, intencja ogólna i rzeczywiście sakramentalna, o której mówiliśmy, i czy małżeństwo jest kontraktem ważnym czy nie» (La dottrina cattolica sul sacramento del matrimonio — Doktryna katolicka o sakramencie małżeństwa [1977], 2. 3: Documenti 1969-2004, vol. 13, Bolonia 2006, s.145). Bł. Jan Paweł II, zwracając się do tego Trybunału przed dziesięcioma laty, sprecyzował jednak, że «jeśli osoby zawierające związek małżeński nie biorą pod uwagę jego wymiaru nadprzyrodzonego, to taka postawa może uczynić małżeństwo nieważnym tylko wówczas, gdy dotyczy jego ważności także na płaszczyźnie naturalnej, na której znajduje się sam znak sakramentalny» («L'Osservatore Romano», wyd. polskie, n.4/2003, s. 49). Odnośnie do tej problematyki, zwłaszcza w aktualnej sytuacji, potrzebne będą dalsze refleksje.
2. Współczesna kultura, nacechowana silnym subiektywizmem i relatywizmem etycznym i religijnym, stawia osobę i rodzinę w obliczu naglących wyzwań. Przede wszystkim w obliczu pytania o samą zdolność istoty ludzkiej do wiązania się i czy związek trwający całe życie jest naprawdę możliwy i zgodny z naturą człowieka, czy raczej przeciwnie, nie jest sprzeczny z jego wolnością i z jego samorealizacją. W powszechnej mentalności panuje bowiem przekonanie, że osoba staje się sobą, gdy pozostaje «niezależna» i wchodzi w kontakt z drugim człowiekiem tylko na zasadzie więzi, które można zerwać w każdej chwili (por. przemówienie do Kurii Rzymskiej, 21 grudnia 2012 r.: «L'Osservatore Romano», wyd. polskie, n. 2/2013, s. 29. Nie umyka niczyjej uwagi, że na decyzję istoty ludzkiej, by związać się więzią trwałą na całe życie, wywiera wpływ podstawowa wizja każdego, w zależności od tego mianowicie, czy jest osadzona w planie czysto ludzkim, czy też otwiera się na światło wiary w Pana. Jedynie bowiem otwierając się na Bożą prawdę, można zrozumieć i realizować w konkretnym życiu, także małżeńskim i rodzinnym, prawdę o człowieku jako Jego dziecku, odrodzonym przez chrzest. «Kto trwa we Mnie, a Ja w nim, ten przynosi owoc obfity, ponieważ beze Mnie nic nie możecie uczynić» (J 15, 5): tak nauczał Jezus swoich uczniów, przypominając im o tym, że istota ludzka zasadniczo nie jest zdolna sama wypełnić tego, co jest konieczne do osiągnięcia prawdziwego dobra. Odrzucenie Bożej propozycji w istocie prowadzi do poważnego naruszenia równowagi we wszystkich relacjach ludzkich (por. przemówienie do Międzynarodowej Komisji Teologicznej, 7 grudnia 2012 r.: «L'Osservatore Romano», wyd. polskie, n. 2/2013, s. 27), w tym w relacji małżeńskiej, i sprawia, że nietrudno o błędne pojmowanie wolności i samorealizacji, co w połączeniu z ucieczką przed cierpliwym znoszeniem cierpienia skazuje człowieka na zamknięcie się we własnym egoizmie i egocentryzmie. Przeciwnie, przyjęcie wiary czyni człowieka zdolnym do daru z siebie, poprzez który jedynie «otwierając się na drugiego, na innych, na dzieci, na rodzinę (...), pozwalając się kształtować w cierpieniu, odkrywa pełnię bycia osobą ludzką» (przemówienie do Kurii Rzymskiej, 21 grudnia 2012 r.: «L'Osservatore Romano», wyd. polskie, n. 2/2013, s. 29).
Wiara w Boga, wspierana przez Bożą łaskę, jest zatem bardzo ważnym elementem w przeżywaniu wzajemnego oddania i wierności małżeńskiej (katecheza podczas audiencji generalnej, 8 czerwca 2011r.: Insegnamenti VII/I [2011], ss. 792-793). Nie zamierza się przez to twierdzić, że wierność, jak również inne cechy nie są możliwe w małżeństwie naturalnym, zawartym między nieochrzczonymi. Nie jest ono bowiem pozbawione dóbr, które «pochodzą od Boga Stwórcy i w pewien sposób stanowią element miłości oblubieńczej, jaka łączy Chrystusa i Kościół» (Międzynarodowa Komisja Teologiczna, Doktryna katolicka o sakramencie małżeństwa [1977], 3. 4: tamże). Niewątpliwie jednak zamknięcie się na Boga lub odrzucanie sakralnego wymiaru związku małżeńskiego i jego wartości w porządku łaski utrudnia konkretne urzeczywistnienie wzniosłego modelu małżeństwa, jak pojmuje je Kościół zgodnie z Bożym planem, i może doprowadzić do podważenia samej ważności przymierza, w wypadku gdyby, jak przyjmuje ugruntowane prawodawstwo tego Trybunału, przełożyło się na odrzucenie zasady samego małżeńskiego obowiązku wierności czy też innych elementów bądź właściwości istotnych dla małżeństwa.
Tertulian w słynnym Liście do żony, wypowiadając się o życiu małżeńskim nacechowanym przez wiarę, pisze, że małżonkowie chrześcijańscy «rzeczywiście dwoje są w jednym ciele. Gdzie jest jedno ciało, tam jest i jeden duch. Razem się modlą, razem oddają cześć, razem poszczą; nawzajem się pouczają, wzajemnie się szanują, wzajemnie się wspierają» (Ad uxorem libri duo, II, IX: PL 1, 1415B-1417A). W podobnym duchu wypowiada się św. Klemens Aleksandryjski: «Jeśli bowiem oboje mają jednego Boga, wówczas oboje mają jednego Nauczyciela — Chrystusa — jeden jest Kościół, jedna mądrość, jedna przyzwoitość, wspólny mamy pokarm, małżeństwo nas łączy (...). A jeśli wspólne jest życie, wspólne są też łaska, zbawienie, cnota, moralność» (Poedagogus, I, IV, 10. 1: PG 8, 259B). Święci, którzy przeżywali więź małżeńską i rodzinną w perspektywie chrześcijańskiej, potrafili przezwyciężyć także najbardziej niesprzyjające sytuacje, osiągając niekiedy uświęcenie małżonka i dzieci dzięki miłości ciągle umacnianej przez trwałą ufność w Bogu, przez szczerą pobożność religijną i przez intensywne życie sakramentalne. Właśnie te doświadczenia, naznaczone wiarą, pozwalają zrozumieć, że także dziś cenna jest ofiara uczyniona przez opuszczonego małżonka lub osobę rozwiedzioną, jeśli — uznając nierozerwalność ważnego węzła małżeńskiego — «nie zawiera nowego związku (...). W takim przypadku przykład jego wierności i chrześcijańskiej konsekwencji nabiera szczególnej wartości świadectwa wobec świata i Kościoła» (Jan Paweł II, adhort. apost. Familiaris consortio, 22 listopada 1981 r., 83: AAS 74 [1982], s. 184).