Jak czytamy, dziennikarze udawali aktywistów zaangażowanych w walkę o lek na zaćmę dla psów rasy shiba inu. Dziennikarze zmyślili całą historię i skontaktowali się z posłami. Nieprawdziwy był sam fanpage na Facebooku, jak i nazwa leku – Viskyrem.

Celem dziennikarzy było sprawdzenie, czy podczas przygotowywania interpelacji poselskich, parlamentarzyści sprawdzają w ogóle fakty. Jak już wiemy – odpowiedź w tym przypadku jest negatywna. 16 posłów zwróciło się do ministra rolnictwa Czesława Siekierskiego o to, by na listę leków weterynaryjnych dopuszczonych do obrotu w Polsce, wpisać preparat do leczenia zaćmy u psów.

Lek, o którym powiedziano posłom, nie istnieje. Podpisy pod interpelacją skutecznie zebrała jednak poseł Maja Nowak z Polski 2050. Wskazywała w niej na to, że lek potrzebny niektórym psom rasy shiba inu nie jest dopuszczony do użytku w Polsce.

Zapowiadając tekst w „Dzienniku Gazecie Prawnej” Anna Wittenberg poinformowała:

Wystarczył e-mail nieistniejącej osoby, fanpejdż z kupionymi lajkami oraz absurdalny pomysł, by skłonić 16 posłów do interwencji w sprawie piesków shiba inu”.

Marek Mikołajczyk z „Dziennika” zaznaczył, że:

Posłowie często nie weryfikują spraw, o których piszą do ministrów. System kuleje, a nabijanie statystyk trwa”.