Szef Muzeum Dzieci Polskich – Ofiar Totalitaryzmu, Ireneusz Piotr Maj, podczas otwarcia wystawy przekazał PAP, że „ze 120-osobowej załogi niemieckiego obozu koncentracyjnego dla dzieci w Łodzi ukarano tylko trzech zbrodniarzy”.
- Nie ukarano komendanta, nie ukarano jego zastępców - dodał.
Maj wyjaśnił też nieprzypadkowość miejsca zaprezentowania wystawy, którym jest Berlin.
- Powinniśmy w sposób intensywny docierać do odbiorcy niemieckiego z tymi informacjami, z tą wiedzą – stwierdził dyrektor muzeum, dodając że niestety nadal jest „duży deficyt wśród Niemców, jeżeli chodzi o wiedzę na temat okupacji niemieckiej w Polsce i ludzkiego nieszczęścia, które przez niemiecką okupację zostało wyrządzone".
Głos zabrał także polski ambasador w Berlinie Dariusz Pawłoś. Jak powiedział PAP, "polska historia musi być obecna. Nie tylko dlatego, że mamy słuszne roszczenia odszkodowawcze wobec Republiki Federalnej Niemiec, ale to Niemcy byli bardzo obecni w polskiej historii, w związku z tym musimy im to przypominać".
„Am 10.September 1943 wurde ich zusammen mit meinem 3,5-jährigen Bruder verhaftet. Ich war 2,5 Jahre alt.
— Botschaft Polen DE (@PLinDeutschland) October 2, 2023
Seitdem haben wir unsere Eltern nicht mehr gesehen”,
sagte Jerzy Jeżewicz, der Überlebende des Kinderlagers in 🇵🇱 #Łódź, zur Eröffnung der Austellung „Zwei Kriege-ein Leid“. pic.twitter.com/TeUnHOZzZ6