Robert i Tomasz, dwaj młodzi mężczyźni – czytamy - byli głównymi sprawcami zbrodni. Ich znajomość sięgała jeszcze dzieciństwa, a ich więź opierała się na wspólnym zainteresowaniu satanizmem. Wkrótce dołączyli do nich Kamil i Karina, którzy, choć nie w pełni zaangażowani w okultystyczne rytuały, zostali wciągnięci w mroczny świat, który zakończył się tragicznie.
W nocy 2 marca 1999 roku, czwórka młodych ludzi udała się do znanego im bunkra, gdzie odbywały się tzw. czarne msze. Miejsce to było regularnie wykorzystywane do praktyk okultystycznych, a na spotkaniach pojawiali się nie tylko Robert i Tomasz, ale i inni młodzi ludzie. W bunkrze pito alkohol, czytano "Biblię szatana" i organizowano orgie. Dla niektórych uczestników te spotkania były jedynie zabawą, inni traktowali je poważnie, wierząc, że w ten sposób zyskają przychylność "zła".
Tamtego wieczoru Tomasz i Robert postanowili przejść do ekstremum. Zamiast zwykłej zabawy, planowali zabić swoich przyjaciół, wierząc, że w ten sposób udowodnią swoją oddanie szatanowi. Po brutalnym morderstwie, które odbyło się w rytuale z wykorzystaniem noży, ciała ofiar zostały spalone w bunkrze, a mordercy, zgodnie z planem, mieli odebrać sobie życie. Jednak tylko Tomasz próbował popełnić samobójstwo, lecz nie udało mu się to. Robert, porzuciwszy pomysł ostatecznego kroku, uciekł z miejsca zbrodni.
Po zatrzymaniu, Robert przyznał się do morderstwa, podczas gdy Tomasz początkowo próbował zrzucić winę na swojego kolegę. Ostatecznie i on przyznał się do zbrodni. W wyniku procesu sądowego Tomasz został skazany na dożywocie, a Robert otrzymał wyrok 25 lat pozbawienia wolności.
Pomimo tej zbrodni i upływu lat, miejsce zbrodni – bunkier – wciąż niestety przyciąga osoby zainteresowane eksploracją opuszczonych budowli, a sama zbrodnia pozostaje jednym z najbardziej przerażających przypadków rytualnego morderstwa w Polsce.