Poseł PiS Kazimierz Smoliński przyznał, że sytuacja finansowa partii zmusiła sztab do cięcia kosztów. – Życie jest brutalne i my nie mamy takich pieniędzy, jak mają konkurenci – mówił w programie Fakt LIVE. Polityk podkreślił, że brakuje środków na organizację wydarzenia z rozmachem, jakie miało miejsce w poprzednich kampaniach prezydenckich.

Pomimo skromniejszej oprawy, Smoliński zapewnił, że hala w Szeligach będzie dostosowana do wymogów wydarzenia i przyciągnie uwagę mediów. – Myślę, że dobrze się będzie sprzedawać w mediach. Natomiast rzeczywiście nie będą tam wielkie tysiące ludzi – dodał. Według jego szacunków obiekt pomieści około 2 tysięcy uczestników, ale nie należy spodziewać się luksusowych warunków.

Smoliński zaznaczył, że kampania Nawrockiego opiera się głównie na darowiznach od sympatyków i członków partii. – Były wpłaty na nasze konto jako PiS-u, my wpłacamy na konto Karola Nawrockiego, jego komitetu wyborczego i tylko z tego możemy to robić – wyjaśnił.

W związku z trudną sytuacją finansową Jarosław Kaczyński miał apelować do zwolenników o dodatkowe wpłaty, aby wesprzeć kampanię kandydata. To znacząca zmiana w porównaniu do wcześniejszych kampanii prezydenckich, które miały zagwarantowane finansowanie partyjne.

Jednym z powodów trudnej sytuacji finansowej kampanii niewątpliwie jest brak przekazania przez Ministerstwo Finansów środków przysługujących partii. Smoliński oskarża ministra Andrzeja Domańskiego o celowe opóźnianie przelewu. – Obawiam się, że dzień przed drugą turą może nam te pieniądze przekazać, nawet nie będziemy mogli ich wykorzystać – stwierdził.

Jednocześnie polityk zaznaczył, że jeśli środki zostaną wypłacone, partia nie będzie mogła zwrócić darowizn wpłaconych na kampanię Nawrockiego. – Jak ktoś wpłaca na komitet wyborczy, to są środki bezzwrotne, jeżeli w sposób właściwy są wpłacone – podkreślił.