W ten sposób Trump stara się usprawiedliwić zamiar poświęcenia interesów Ukrainy, Stanów Zjednoczonych oraz całego zbiorowego Zachodu, by zawrzeć haniebną zmowę z przywódcą opresyjnego i agresywnego imperium zła.

Trump twierdzi, że każde porozumienie z Putinem jest do przyjęcia, i jest gotów uścisnąć krwawą dłoń zbrodniarza wojennego, który zniszczył istniejący porządek międzynarodowy, podważa Kartę Narodów Zjednoczonych oraz prawo międzynarodowe, a także nieustannie głosi, że prowadzi wojnę przeciwko całemu kolektywnemu Zachodowi, na czele ze Stanami Zjednoczonymi.

„Co się stanie, jeśli oni [Rosjanie] wygrają? To właśnie robią – walczą. Ktoś mi kiedyś powiedział, że pokonali Hitlera, pokonali Napoleona. To właśnie robią” – powiedział Trump. Wydaje się jednak, że Trump i jego doradcy przeoczyli fakt, że Rosja mogła pokonać Napoleona i Hitlera tylko dzięki wsparciu Ukraińców walczących po jej stronie.

Podczas wojen napoleońskich cała Europa, wszystkie monarchie, stanęły przeciwko Napoleonowi, a w czasie II wojny światowej Rosja miała silnych sojuszników w koalicji antyhitlerowskiej. Stany Zjednoczone dostarczyły Moskwie pomoc w ramach Lend-Lease, co odegrało kluczową rolę w obronie ZSRR przed klęską w 1941 roku.

Historia pokazuje, że gdy Ukraina była częścią I Rzeczypospolitej, państwo to stanowiło najsilniejszy bastion Europy na granicy z barbarzyńskim światem. W tym czasie Rosja była słabo rozwiniętym krajem na peryferiach Europy. Dopiero pod koniec XVIII wieku, gdy zawładnęła terytorium dzisiejszej Ukrainy, stała się potężnym imperium, które wpływało na losy Europy i świata. Po utracie Ukrainy upadła niegdyś potężna Rzeczypospolita, a cień barbarzyńskiej Moskwy zawisł nad Europą. Przez 200 lat Rosja dominowała w Europie Środkowej i Wschodniej, stosując zasadę „dziel i rządź” oraz podburzając do nienawiści etnicznej, zwłaszcza między Polakami a Ukraińcami.

Innymi słowy, prawda jest taka, że Rosja pokonała Napoleona i Hitlera tylko dzięki temu, że Ukraińcy walczyli po jej stronie.

Zaraz po II wojnie światowej Kreml opracowywał plan zajęcia całej Europy. Stalinowcy mieli nadzieję, że wkrótce będą mogli obmyć buty w wodach Atlantyku. Jednak NATO na czele z USA nie pozwoliły Moskwie opanować bezbronnej powojennej Europy.

W drugiej połowie XX wieku Rosja dążyła do przejęcia kontroli nad całym kontynentem eurazjatyckim, co oznaczało dążenie do światowej dominacji. Konflikty na peryferiach Eurazji (Wietnam, Korea, Afganistan) pokazują, że gdyby nie starania Stanów Zjednoczonych i ich sojuszników w rejonach Oceanu Atlantyckiego i Spokojnego, Moskwa mogłaby osiągnąć ten cel. Gdyby zrealizowano ten ponury scenariusz, świat byłby zupełnie inny.

Po klęsce w zimnej wojnie Rosja została zmuszona do wycofania się z Europy Środkowo-Wschodniej. Nie oznacza to jednak, że była gotowa pogodzić się z porażką. Przez 25 lat przygotowywała się do odwetu. Marzenie o wskrzeszeniu supermocarstwa i światowej dominacji spowodowało, że Europa Środkowa i Wschodnia, a przede wszystkim Polska i Ukraina, stały się celem rosyjskich strategów. Inwazja na Ukrainę potwierdza, że kraje bałtyckie, Polska, a nawet cała cywilizacja europejska, stoją przed poważnym zagrożeniem.

Gdyby Rosji udało się zająć Ukrainę, przekształciłaby ją w trampolinę do dalszej ekspansji na zachód, wykorzystując ją przeciwko krajom wschodniej flanki NATO. Celem Putina, co rosyjski MSZ ogłosił w ultimatum skierowanym do Stanów Zjednoczonych i NATO 17 grudnia 2021 roku, jest odrodzenie stalinowskiej strefy wpływów w Europie. Gdyby Putin mógł przejąć kontrolę nad Ukrainą, z pewnością zmobilizowałby miliony Ukraińców i skierował wszystkie zasoby tego ogromnego europejskiego kraju na realizację swoich agresywnych i ekspansjonistycznych zamierzeń.

Kreml wściekle nienawidzi Ameryki, która po II wojnie światowej nie pozwoliła stalinowcom podbić całej Europy, stała się lokomotywą NATO i nadal jest gwarantem wolności i suwerenności narodów europejskich. Dlatego Rosjanie tak namiętnie wspierają nastroje antyamerykańskie na całej kuli ziemskiej.

Były doradca ds. bezpieczeństwa narodowego byłego prezydenta USA Donalda Trumpa, John Bolton, w wywiadzie udzielonym CNN ostro skrytykował 45. prezydenta za jego oświadczenie o zamiarze szybkiego zakończenia wojny na Ukrainie. Stwierdził, że Stany Zjednoczone pomagają Kijowowi „nie z dobroci serca ani z czynnej działalności charytatywnej”.

„Pomagamy Ukrainie, ponieważ w rdzeniu amerykańskich interesów bezpieczeństwa narodowego leży obrona przed niesprowokowaną agresją na kontynencie europejskim oraz próba zaprowadzenia tam pokoju i stabilności, co przynosi nam niezliczone korzyści. Mówimy o twardych interesach amerykańskich, których ani Donald Trump, ani J.D. Vance najwyraźniej nie rozumieją” – powiedział Bolton.

Klęska Ukrainy byłaby druzgocącym ciosem dla całej wspólnoty euroatlantyckiej, co mogłoby prowadzić do upadku NATO i całego bloku zachodniego. Taki scenariusz nieuchronnie doprowadziłby do rosyjskiej agresji na Europę i wycofania Stanów Zjednoczonych ze sceny światowej. W żadnym wypadku Zachód nie może pozwolić na taki rozwój wydarzeń.

Jeśli Putin nie zostanie surowo ukarany za ohydne zbrodnie przeciwko ludzkości popełnione w Czeczenii, Gruzji, Syrii i na Ukrainie, inni dyktatorzy uznają taką bezkarność za zachętę do stosowania brutalnej przemocy. W takim przypadku w różnych częściach świata mogą wybuchnąć konflikty, co w efekcie doprowadziłoby do wybuchu III wojny światowej.

Ukraina musi wygrać. Reżim Putina musi ponieść upokarzającą i miażdżącą porażkę. Jego klęska powinna być przestrogą dla wszystkich dyktatorów i zbrodniarzy wojennych, którzy pragną zniszczyć istniejący porządek międzynarodowy oparty na poszanowaniu praw człowieka i suwerenności państw. Kiedy Kreml przegra, groźba globalnej wojny może zostać zneutralizowana na wiele lat.

Trwająca na Ukrainie wojna jest – bez najmniejszej przesady – wojną o przyszłość ludzkości. To konflikt między wolnością a niewolnictwem, demokracją a despotyzmem, prawdą a kłamstwem, między światłem a ciemnością. Chiny uważnie obserwują tę wojnę. Dziś na Ukrainie decydują się losy świata.

Dla bezpieczeństwa Ameryki, Europy i całego świata niezwykle ważne jest, aby Trump i jego zespół uznali ten niezaprzeczalny fakt.

Włodzimierz Iszczuk

Jagiellonia.org