„Dotarliśmy do nagrań z próby przejęcia Prokuratury Krajowej przez Adama Bodnara”
- twierdzi portal DoRzeczy.pl.
Chodzi o wydarzenia z wczorajszego wieczoru, kiedy to prokurator generalny Adam Bodnar w wyjątkowo kontrowersyjny sposób „odwołał” Prokuratora Krajowego Dariusza Barskiego. Wedle relacji portalu, ministrowi Bodnarowi stanowczo sprzeciwił się zastępca Prokuratora Generalnego Robert Hernand. To prokurator z 30-letnim stażem, który swoją funkcję pełni od 14 lat. Zastępcą Prokuratora Generalnego był już za rządów PO-PSL.
- „W jaki sposób został powołany nowy Prokurator Krajowy? Jaką decyzja? Na jakiej podstawie?”
- miał zwrócić się Hernand do Bodnara.
W odpowiedzi minister miał stwierdzić, że „został powołany mocą decyzji Pana premiera Donalda Tuska” i powołać się na art. 47 ustawy wprowadzającej Prawo o prokuraturze.
- „Uprzejmie informuję, że pańska decyzja jest bezprawna i nosi znamiona podwójnego przestępstwa, ponieważ absolutnie ten przepis nie ma zakresu obowiązywania. W każdym czasie pan prokurator mógł powrócić ze stanu spoczynku do stanu czynnego. Pana decyzja jest bezprawna i ma charakter uznaniowy, więc pan Prokurator Krajowy jest nadal Prokuratorem Krajowym”
- oświadczył prokurator Hernand.
Minister miał go wtedy zbyć, ale do gabinetu wszedł inny zastępca Prokuratora Generalnego Michał Ostrowski, który wskazując na bezprawność działań zaznaczył, że jest jeszcze czas na wycofanie się. Wedle relacji DoRzeczy.pl, prof. Bodnar na te słowa nie zareagował.
Politycy PiS wskazują, że nagła próba usunięcia prokuratora Barskiego to odpowiedź rządu na śledztwa prowadzone ws. zatrzymania Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika.
- „Ale, jak mówią nieoficjalnie prokuratorzy, jeszcze większym problemem dla nowej władzy są dziesiątki ujawnionych i nieujawnionych publicznie śledztw, które dotyczą prominentnych osób związanych z obecnym obozem rządzącym. Przejęcie kontroli nad prokuraturą może prowadzić do uniknięcia przez nich odpowiedzialności”
- piszą dziennikarze DoRzeczy.pl.
Omawiane nagranie trafiło już do mediów społecznościowych. W serwisie YouTube opublikowali je dziennikarze wPolityce.pl.