NATO zawiesiło ze względów bezpieczeństwa misję szkoleniową w Iraku. Działania szkoleniowe zawiesili także polscy żołnierze. Z kolej amerykańskie oddziały na Bliskim Wschodzie, służby wywiadowcze oraz instytucje państwowe postawiono w stan podwyższonej gotowości w obliczu potencjalnej akcji odwetowej Iranu.

Te decyzje to konsekwencja eskalacji napięcia w tym kraju po gwałtownych protestach przed amerykańską ambasadą w Bagdadzie i zabiciu przez USA najważniejszego dowódcy wojskowego Iranu, Kasema Sulejmaniego.

Misja szkoleniowa NATO w Iraku została utworzona latem 2018 roku. Prowadzone w jej ramach ćwiczenia miały pomóc w odbudowie irackiej armii, która została mocno osłabiona przez ostatnie lata walki przeciwko fanatykom z tzw. Państwa Islamskiego. Żołnierzy na Bliski Wschód wysłała też Polska.

Wobec eskalacji napięcia w Iraku dowództwo misji NATO zdecydowało o zawieszeniu działań szkoleniowych. Major Adriana Wołyńska z Dowództwa Operacyjnego potwierdziła, że wchodzący w skład misji Polacy również zawiesili działania. W przesłanym Polskiemu Radiu oświadczeniu major Wołyńska napisała, że w związku z sytuacją podjęte zostały wszelkie środki ostrożności. Nie podano jednak szczegółów.

W skład polskiego kontyngentu wchodzi 350 osób. Chodzi zarówno o żołnierzy, którzy są w bazach w Bagdadzie, Besmayah i Tadżi, ale także o wojskowych w sąsiednich Jordanii, Katarze i Kuwejcie. Nie wiadomo, ilu dokładnie Polaków jest teraz w Iraku i czy pozostali oni na miejscu, czy też rozważane jest przeniesienie ich do sąsiednich krajów.

Śmierć Ghasema Sulejmaniego wywołała falę antyamerykańskich wystąpień w Iraku i Iranie. Teheran zapowiada odwet na Stanach Zjednoczonych. Nie wiadomo kiedy nastąpi i jak mocna będzie odpowiedź Iranu. Potencjalne cele ataku odwetowego to ambasady oraz bazy wojskowe na Bliskim Wschodzie, gdzie stacjonuje łącznie 80 tys. amerykańskich żołnierzy.

 

Zagrożona może być też infrastruktura naftowa w takich krajach jak Arabia Saudyjska. Jedną z form odwetu mogą być cyberataki na infrastrukturę amerykańskich banków i innych instytucji. Jednak irańscy hakerzy nie są tak sprawni jak rosyjscy czy chińscy i paraliż systemów informatycznych w Stanach Zjednoczonych raczej nie wchodzi w grę.

Iran nie ma możliwości przeprowadzania konwencjonalnego ataku na terytorium Stanów Zjednoczonych. W grę wchodzą jednak ataki terrorystyczne. Służby specjalne USA monitorują potencjalne zagrożenia.

Szef Departamentu Bezpieczeństwa Krajowego Chad Wolf powiedział wczoraj, że nie ma informacji o żadnym konkretnym zagrożeniu. Władze Nowego Jorku postawiły jednak policję w stan podwyższonej gotowości, a w niektórych miejscach pojawili się funkcjonariusze z długa bronią.

bz/IAR