Kandydatka na Premiera rządu PiS Beata Szydło w rozmowie z "Super Expressem" mówiła pięknie o swoim mężu, który wspiera ją w jej karierze politycznej, ale również o tym, że nadal będzie chroniła swojej prywatności i nie zgodzi się, by jej mąż lub dzieci miały ochronę BOR.

O swoim mężu, który pozostaje w cieniu Pani Szydło mówi: "To nie jest typ salonowca. Kibicuje Beacie w jej karierze politycznej, ale już dawno oboje postanowili, że on zostaje w domu w Przecieszynie, a ona pracuje w Warszawie. Podczas kampanii wyborczej również nie pokazywał się u boku swojej małżonki, a objęcie stanowiska premiera przez Beatę tego nie zmieni. A co ważne, Beata bardzo ceni i chroni prywatność swojej rodziny. I nie zmieni swojego podejścia. Nie wyobrażam sobie, by zgodziła się np. na ochronę BOR dla swojego męża czy synów (...) 

O mężu pani Szydło tak mówi dyrektorka szkołu w Nawsiu: "Strasznie wielkie chłopisko, o łagodności dziecka, i taki kruchy w środku". A rodzinę Szydłów tak opisują mieszkańcy wsi: "Bardzo dobrzy ludzie, żyją po bożemu, owszem - zdystansowani do świata, ale chyba nikt nigdy przez nich tu nie płakał, żyją tak, żeby nikomu krzywdy nie zrobić, a pomóc, jeśli potrafią". 

Mąż Beaty Szydło jest dyrektorem Społecznej Szkoły Zarządzania i Handlu w Oświęcimiu. Pracuje również w ośrodku społeczno-wychowawczym i bardzo wspiera żonę, która mówi o nim: Jest moim największym kibicem". 

I tak trzymać! 

mod/Super Express