To już kolejna zmiana zdania przez polityka Lewicy i kandydata tej Partii do urzędu prezydenta RP. Najpierw chciał spotkania z prezydentem Dudą, później potwierdził termin spotkania, następnie się wycofał, a teraz raczej błaznuje i próbuje utrzymać uwagę mediów na tym zamieszaniu.

Biedroń w trakcie briefingu prasowego przed Pałacem Prezydenckim powiedział:

Chciałem się odnieść do jednej bardzo ważnej kwestii, która wydaje się, że powinna dzisiaj być także wyjaśniona. Otóż chciałbym podziękować prezydentowi Dudzie za zaproszenie wystosowane dla mnie i dla mojej mamy. To na pewno jest ważny gest, moment, bo warto rozmawiać. Jestem człowiekiem dialogu i za każdym razem kiedy ktoś zaprasza mnie do tego dialogu, chciałbym skorzystać z szansy na rozmowę. I także w tym przypadku chciałbym powiedzieć panu prezydentowi, że to zaproszenie przyjmuję. Przyjmuję je jednak pod jednym warunkiem, o którym dzisiaj chyba mówi cała Polska zdziwiona i rozczarowana słowami prezydenta. Prezydent Duda w swoich słowach obraził Polaków, Polki. Użył słów, które w debacie publicznej nigdy nie powinny paść. Szczególnie w kraju tak mocno naznaczonym przez drugą wojnę światową. W kraju, w którym dokładnie 80 lat temu ruszyły pierwsze transporty z więźniami do Auschwitz

Próbował też pouczać prezydenta, jak się wydaje:

– Odpowiedzialnością głowy państwa, prezydenta w demokratycznym państwie jest stanie na straży równych praw wszystkich, ale także miarkowanie swoich wypowiedzi. Używanie takiego języka, który będzie łączył, a nie dzielił. Języka, który nie będzie obrażał. Który nie będzie przypominał najbardziej brunatnych kart z historii Polski. Dlatego szanowny panie prezydencie, chciałbym w tym ważnym momencie także dla Polski, tuż przed wyborami prezydenckimi, jeszcze raz podziękować za to zaproszenie. Chciałbym jednak także w rocznicę śmierci wielkiego symbolu dla Polaków, Jacka Kuronia, który zawsze stał po stronie godności ludzi, poprosić pana, żeby pan przypomniał sobie jego słowa. Kuroń powiedział kiedyś, że nawet jednoosobowa mniejszość wymaga naszej obrony. Panie prezydencie, ta mniejszość nie jest jednoosobowa. Dzisiaj po stronie tej mniejszości stanęły miliony Polek i Polaków. Dzisiaj tutaj w tym miejscu stoją matki, które proszą pana o to, żeby pan przeprosił. Więc tak, przyjmuję to zaproszenie pod jednym warunkiem. Że powie pan proste słowo, które niewiele kosztuje, ale będzie dużo znaczyło dla milionów Polaków. Powie pan przepraszam. Tego słowa niestety do dzisiaj zabrakło

 

mp/300polityka.pl