"Fala antysemityzmu w Niemczech urosła już do takich rozmiarów, że nie da się jej więcej ukrywać czy pomniejszać. Za naszą zachodnią granicą nienawiść do Żydów widoczna jest i na lewicy, i na prawicy. Największa jest jednak wśród tamtejszych muzułmanów. Niemieckie władze wciąż jednak starają się ukrywać korelację pomiędzy wzrostem liczby imigrantów a nasileniem tego zjawiska" - pisze na łamach TVP Info Petar Petrović, dziennikarz "Polskiego Radia".

 

Niedawno w Berlinie Arabowie opluli i zwyzywali rabina Jehudę Teichtala. Sprawa była szeroko komentowana w niemieckich mediach. "Niestety musimy stwierdzić, że agresja przeciwko Żydom, zarówno na podwórkach szkolnych, jak i na ulicach Berlina zaczęła żyć własnym życiem" - powiedział sam Teichtal. Jak dodał, jest wciąż przekonany, że wciąż większość Berlińczyków nie chce zaakceptować antysemityzmu jako normalności.

Nieco wcześniej na dworcu w Poczdamie 19-letni Syryjczyk opluł i zwyzywał żydowskiego studenta. Tydzień temu z kolei nieznani sprawcy zdewastowali żydowski cmentarz w Gangelt - zniszczyli 30 grobów. Wymalowali swastyki - ale nie muszą to być neonaziści; arabscy antysemici chętnie odwołują się do nazizmu i Adolfa Hitlera, gdy idzie o kwestię żydowską i izraelską.

W samym tylko Berlinie w roku 2018 doszło do 1083 antysemickich incydentów. Obecnie aż 44 proc. Żydów z Niemiec... rozważa opuszczenie kraju. Głównie za sprawą Arabów, choć także lewackich antysyjonistów oraz neonazistowskich antysemitów. W Niemczech żyje dziś około 250 tys. Żydów, z tego 100 tys. to Żydzi religijni. Muzułmanów jest ponad 5 milionów.

"Niemieckie władze doskonale zdają sobie sprawę, że skala antysemityzmu jest o wiele większa niż wskazywałyby na to oficjalne statystyki. Pod koniec maja kanclerz Angela Merkel w wywiadzie dla telewizji CNN przyznawała, że jej kraj nie był w stanie poradzić sobie z tym problemem w wystarczającym stopniu. Nawiązała w ten sposób do wypowiedzi pełnomocnika niemieckiego rządu ds. antysemityzmu Felixa Kleina, który przestrzegł Żydów przed noszeniem tradycyjnego nakrycia głowy – jarmułki" - pisze Petrović.
"Po dziś dzień nie mamy ani jednej synagogi, ani jednego żydowskiego przedszkola ani szkoły, która nie musiałaby być strzeżona przez niemieckich policjantów" - mówiła wtedy Merkel.

Jak wskazuje Petrović, wokół sprawy panuje wielka hipokryzja. Sprawców incydentów antysemickich rzadko udaje się ująć policji. Tymczasem jeżeli nie udaje się ująć, to policja podaje, że sprawca był... skrajnym prawicowcem. W ten sposób "chroni się" państwowo Arabów, choć tak naprawdę większości antysemickich przestępstw mogą dokonywać właśnie oni. Według badania unijnej Agencji Praw Podstawowych aż dwukrotnie więcej Żydów w Niemczch wskazuje muzułmanów jako sprawców antysemickich incydentów, niż neonazistów.

"Z apelem do rządzących o zaostrzenia kar dla sprawców antysemickich przestępstw, a także o to, by przełamać zmowę milczenia dotyczącą antysemityzmu muzułmańskich migrantów, zwrócił się ostatnio niemiecki tabloid „Bild”. Najpoczytniejszy niemiecki dziennik pisze, że Berlin stał się w ostatnich latach „niemiecką stolicą nienawiści do Żydów”. „Ci, którzy chcą unicestwienia Izraela, maszerują w demonstracji nienawiści »Al Quds«, której jedynym celem jest »zepchnąć Żydów do morza«. Całe dzielnice stały się dla Żydów »no go zones«.” – podkreśla „Bild”" - pisze Petrović.

Jak dodaje "Bild", żaden Żyd w jarmułce nie odważy się dziś w Niemczech wejść do "szisza baru". "W arabskich dzielnicach całe pokolenia są wychowywane w nienawiści do Żydów [...] Coś, co zostało pomyślane i wymarzone jako multi-kulti, stało się w wielu miejscach zagrożeniem dla Żydów".

bsw/tvp info