Szef MSWiA, Mariusz Błaszczak w Radiu Zet odniósł się do wydarzeń mających miejsce podczas 86. miesięcznicy katastrofy smoleńskiej. 

Minister podsumował zachowanie Władysława Frasyniuka:

"Literat radziecki na Krakowskim Przedmieściu zapytał Słonimskiego, gdzie może się wysikać. Słonimski odpowiedział: pan, to może wszędzie. Frasyniuk też jest kimś takim, kto może stać ponad prawem, może wszystko. On może łamać prawo, dlatego że był w Unii Demokratycznej, był w Unii Wolności, a teraz jest w KOD"- powiedział Błaszczak. 

Szef MSWiA podkreślił, że wydarzenia z 10 czerwca napawają go smutkiem "z powodu działań grupy (ludzi), którzy próbują odebrać mi prawo do tego, żebym obchodził uroczystości wspomnieniowe tych, którzy polegli 10 kwietnia 2010 r., w jaki sposób chcę".

Zdaniem Mariusza Błaszczaka, kontrmanifestanci próbowali odebrać zarówno jemu, jak i innym uczestnikom miesięcznicy prawo do demonstrowania.

Policja skierowała przeciwko kontrmanifestantom aż 91 wniosków do sądu. Zarzuty to m.in. blokowanie jezdni na drodze marszu. Siedem osób odpowie za "złośliwe przeszkadzanie w wykonywaniu aktu religijnego podczas miesięcznicy smoleńskiej", dziesięciu natomiast zarzuca się wykroczenia, takie jak zakłócanie spokoju oraz przeszkadzanie w organizowaniu lub w przebiegu niezakazanego zgromadzenia. 

Z kolei Władysław Frasyniuk odpowie za naruszenie nietykalności cielesnej funkcjonariusza.

"Kiedy szliśmy, odmawialiśmy różaniec od katedry aż pod Pałac Prezydencki. To jest niewątpliwie akt religijny. Na wysokości kościoła św. Anny usiedli na ulicy i próbowali zablokować uroczystość, akt religijny, odmawianie różańca jest aktem religijnym; więcej - oni krzyczeli: do kościoła, tak jak za komuny: do krypty. (...) Dziś ich zdaniem - oni są mniejszością - chrześcijanin nie może publicznie odmawiać różańca"-tłumaczł minister. Jak dodał, osoby zakłócające miesięcznice mogą być kimkolwiek chcą, nie mogą jednak odbierać innym ludziom "prawa do tego, żeby mogli zachowywać się w sposób taki, jaki uważają za właściwy".

W ocenie szefa MSWiA środki użyte w sobotę przez policję były adekwatne do sytuacji. Mariusz Błaszczak przypomniał sytuację z czasów rządu PO-PSL, gdy "Solidarność" protestowała przeciw podwyższeniu wieku emerytalnego. Polityk przypomniał, że wówczas policja była  "w rynsztunku bojowym - z tarczami, z pałkami". - W sobotę policjanci byli bez rynsztunku. (...) To dobrze o nich świadczy, dlatego że nie byli agresorami"- zaznaczył. Szef MSWiA podkreślił, że decyzja o tym, czy Władysław Frasyniuk złamał prawo, należy do sądu. 
 
yenn/PAP, Radio Zet, Fronda.pl