Powyborcza euforia wśród znajomych z kręgów konserwatywno-liberalnych pewnie trochę już opadła, więc pozwolę sobie na jednoznaczną odpowiedź, na nieustannie pojawiające się w komentarzach pytanie:

N i e , n i e p r z e j d ę do K N P.

Nie tylko dlatego, że jestem lojalny wobec środowiska które współtworzę od ponad 10 lat, nie tylko dlatego, że jestem głęboko przekonany, że w polskiej polityce niezbędne jest samodzielne środowisko odwołujące się do polskiej myśli endeckiej i tradycji obozu narodowego, nie tylko dlatego, że wierzę w to że 
Ruch Narodowy ma duży - docelowo większy do KNP - potencjał, nie tylko dlatego, że JKM potrafił przejąć część rozczarowanego elektoratu Palikota, a my chcemy popracować nad przekonaniem do siebie ludzi zawiedzionych propozycją SP czy zniechęconych PiSem, a także tych którzy nie głosowali w ogóle bo jeszcze o nas nie wiedzieli.

Jest także inny istotny powód, zawarty w linkowanym tekście. Otóż w mojej opinii lider KNP choć jest świetny w przekłuwaniu balona poprawności politycznej w różnych sprawach, to na gospodarce zna się po prostu słabo. W strategicznych sprawach nie ma zupełnie (lub nie chce mieć) wyczucia interesu narodowego.

Wiara w to, że w Polsce energetyka atomowa rozwinie się bez udziału państwa, to czysta fantazja. Postulat "likwidacji" (czyli - jak rozumiem - wyprzedaży) państwowych "spółek energetycznych", to idealny prezent dla naszych silnych sąsiadów - Niemiec i Rosji, którzy tylko czekają, żeby kapitałowo przejąć kontrolę nad nerwem naszej gospodarki. Banki i media już mają, teraz jeszcze Orlen, Lotos, PGNiG, GazSystem, OLPP i będzie komplet! 

Sektor paliwowy i elektroenergetyka to fundament stabilności gospodarczej, ale także łakomy kąsek dla sąsiadów, którzy chcieliby móc na tę stabilność wpływać. Rosjanie wielokrotnie udowodnili, że są zdolni przez wiele lat ponosić straty, po to by poszerzyć swoje pole geopolitycznego manewru. Z kolei UE regułami jednolitego rynku wymusza na nas formę kontroli kapitałowej nad energetyką, bo nie pozwala administracyjnie ingerować w politykę sprywatyzowanych spółek. 

Jako narodowcy rozumiemy te wszystkie uwarunkowania.
Rozumiemy też, co zaszło w ostatnich latach - gdy rząd PO stopniowo obniżał udział kapitałowy skarbu państwa w strategicznych spółkach (w celu dofinansowania budżetu).

Prezes JKM tego nie rozumie lub nie chce rozumieć. Tak jest z całym szeregiem innych spraw, które w kampanii streściłem słowami, że dla nas "kapitał ma narodowość", a - jak przyznał jeden z liderów KNP w debacie ze mną - dla Nowej Prawicy nie ma.

To są poważne różnice i nie ma co ich redukować do uproszczonej kliszy liberalizm/socjalizm, bo nie o to tu chodzi. Rzecz w tym kto rozumie jak gospodarka działa naprawdę, tu i teraz, a nie w tym kto ma wyobrażenie jak gospodarka miałaby wyglądać w jakimś abstrakcyjnym, idealnym modelu.

A jakaś współpraca w przyszłości? Kto wie, niczego nie można wykluczyć. Ale żeby współpracować, musimy wpierw zbudować własną siłę, poparcie dla niej i szerokie zrozumienie naszego sposobu myślenia o polityce, o kulturze i o gospodarce.

Nad tym będziemy pracować!

Beb/Facebook/Krzysztof Bosak/mikroblog