Sejm przyjął w poniedziałek projekt PiS o wyborach korespondencyjnych. Ustawa trafiła do Senatu, jednak od początku opozycja zapowiada celowe przedłużanie senackich prac. Głos w sprawie zabrał lider PO Borys Budka:

 -„W Senacie będziemy pracować nad tym, by powstrzymać szaleństwo prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego, aby nie dopuścić do wyborów prezydenckich w maju; wierzę w to, że przyjdzie opamiętanie”.

Budka wyraził też nadzieję, że kiedy ustawa wróci do Sejmu, posłowie PiS, którzy wstrzymali się od głosu lub nie głosowali gdy ustawa została uchwalona, zagłosują przeciwko niej:

-„To będzie kwestia odrzucenia poprawek Senatu, tego, że wreszcie ci, którzy albo nie głosują, albo się wstrzymują, będą stali przed moralnym dylematem – czy nadal wspierać szaleńców, którzy w sposób absolutnie cyniczny prowadzą do wielkiej katastrofy zdrowotnej, narażają zdrowie i życie Polaków, czy wreszcie zagłosować tak, jak każe sumienie, przyzwoitość” – powiedział szef PO w TVN24.

Budka jest przekonany, że wybory 10. maja się nie odbędą. Kiedy był pytany, czy w razie takiej ewentualności kandydatka KO Małgorzata Kidawa-Błońska się z nich wycofa, odpowiedział:

-„10 maja nie będzie żadnych wyborów, możemy się w tym momencie o to założyć”.

Podkreślił też, że w przypadku przeprowadzenia wyborów, jego zdaniem będą one nielegalne:

-„Jeżeli będzie jakiś akt, to nie będzie on związany na pewno z demokratycznymi, normalnymi wyborami i z pewnością będziemy na to odpowiednio, jako największa partia opozycyjna, reagować”.

Wczoraj marszałek Senatu Tomasz Grodzki zapowiedział, ze Izba Wyższa wykorzysta na rozpatrzenie ustawy 30 dni. Senat ma zasięgnąć w tej sprawie opinii Rzecznika Praw Obywatelskich, Państwowej Komisji Wyborczej i Sądu Najwyższego.

kak/ PAP