Jeśli władzom Warszawy bardzo zależy na stawianiu "instalacji artystycznych" ku chwale grzechu sodomskiego, to można było wybrać inne miejsce - na przykład Plac Unii Europejskiej. I wtedy jest gwarancja, że żaden Narodowiec na ten plac nie przyjdzie - z obrzydzenia” - ocenia Wojciech Cejrowski na Facebooku.

Znany podróżnik dodaje, że podczas Marszu Niepodległości szedł z Mamą, otoczony z lewej i prawej „grupami kiboli”. Zapewnia jednak, że było spokojnie, a kibole „wznosili hasła znane mi jeszcze ze stanu wojennego i wszystkie, niestety, aktualne”.

Nowym hasłem miało być „Gdzie są flagi?”, które manifestujący wznosili przechodząc obok komunistycznych kamienic, gdzie na darmo szukać biało-czerwonych flag.

A to, co działo się pod ruską ambasadą... Każdy Polak ma konstytucyjne prawo nie lubić Ruskich i głośno o tym mówić ile tylko mu się podoba. Każdy Polak, ma konstytucyjne prawo obrzucać ruską ambasadę (nie ludzi, tylko posesję) wszystkim czym tylko chce, a policja ma obowiązek skutecznie bronić placówki dyplomatycznej nawet tak wrogiego państwa, jakim jest Rosja. Na tym polega ta gra w demokrację. To policja jest winna, że nie obroniła ambasady, a nie obywatele, którzy mają konstytucyjne prawo ambasadę obrzucać” - konstatuje Cejrowski.

MBW