Piątkowa wizyta prezydenta w Berlinie była ważna i potrzebna. Wbrew sączonej przez PO propagandzie w Niemczech nie zatrzaśnięto drzwi przed Głową Państwa wywodzącą się z PiS, a media naszego zachodniego sąsiada przyjęły Andrzeja Dudę cieplej niż tego oczekiwano.

Najgorsze co się wydarzyło miało miejsce nie w RFN, a – niestety ‒ w Warszawie. Nie wiadomo czy była to skrajna bezmyślność czy kompletna głupota, czy raczej – i to najbardziej prawdopodobne – uznane interesu partyjnego za ważniejszy od interesów państwa, ale atak premier Kopacz i polityków Platformy na Prezydenta Rzeczpospolitej był wyśnionym prezentem dla strony niemieckiej. To platformerskie partyjniactwo osłabiło pozycję negocjacyjną prezydenta Dudy podczas tej wizyty. A przecież jej głównym politycznym celem było przygotowanie decyzji szczytu NATO (który odbędzie się w 2016 roku u nas, w Polsce) o rozmieszczeniu na wschodniej flance NATO wojsk krajów Paktu Północnoatlantyckiego. To oczywiście znacząco zwiększyłoby bezpieczeństwo Polski w kontekście apetytów Rosji.

Atak premier Kopacz na Głowę Państwa i odgrzanie „wojny na górze” zapewne był dla strategów PO potrzebny ze względów wyborczych, ale dla interesów Państwa Polskiego jest fatalny. To był „strzał w plecy”.

Ryszyard Czarnecki

*komentarz ukazał się w „Gazecie Polskiej Codziennie” (29.08.2015)