Po inferwencji ministra sprawiedliwości sędzia Mirosław T., na początku lipca skazany przez sąd dyscyplinarny za kradzież 50 zł, stracił w piątek funkcję wiceprezesa żyrardowskiego Sądu Rejonowego.

T. nadal jest sędzią i choć nie pracuje, pobiera trzy czwarte wynagrodzenia. Obecnie toczy się postępowanie dyscyplinarne w sprawie usunięcia go z zawodu.

W pierwszej instancji zapadł w jego sprawie nieprawomocny wyrok. Mirosław T. w marcu miał ukraść 50 zł na stacji benzynowej. Gdy wszedł do sklepu, przy kasie stała starsza kobieta. Położyła na ladzie 50 zł. Sędzia miał wykorzystać nieuwagę klientki i schować gotówkę do kieszeni.

Dzięki zapisom ze sklepowego monitoringu do Mirosława T. dotarła prokuratura. Sędzia zeznał wówczas, że schował banknot do kieszeni, a następnie do portfela, ponieważ... pomylił go z paragonem.

Z inicjatywy ministra sprawiedliwości łódzki Sąd Apelacyjny wystąpił do Krajowej Rady Sądownictwa o odwołanie T. ze stanowiska wiceprezesa sądu w Żyrardowie, uzasadniając to dobrem wymiaru sprawiedliwości. W minionym tygodniu KRS podjęła decyzję w sprawie sędziego.

W latach 2011-2015 do sądów dyscyplinarnych dla sędziów trafiło 310 wniosków. Najczęściej stosowana była najmniej uciążliwa kara upomnienia - w 90 przypadkach (28 procent spraw).

18 spraw, czyli 6%, umorzono z powodu przedawnienia. 43 sprawy (13%) zakończyło się uniewinnieniem. Swój urząd straciło 11 sędziów, co daje średnio dwóch rocznie.

yenn/IAR, Fronda.pl