Sejmowa komisja śledcza ds. Amber Gold kontynuuje przesłuchania funkcjonariuszy Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Na dzisiejszym posiedzeniu zeznania złoży dwóch oficerów tej służby specjalnej, którzy zajmowali się sprawą spółki należącej do Marcina P. Początek przesłuchania pierwszego świadka zaplanowano na godzinę 10.15.
 

Wiceprzewodniczący komisji i poseł PiS Jarosław Krajewski powiedział, że obaj funkcjonariusze podejmowali czynności sprawdzające dotyczące spółki Amber Gold. Jeden z nich wykonywał je w 2010 roku, gdy ABW otrzymała informację na temat Amber Gold od dyrektora jednego z departamentów w Ministerstwie Gospodarki Jarosława Mąki. Miało to związek z wpłynięciem wniosku w sprawie rejestracji firmy jako domu składowego, który miał przyjmować metale szlachetne. - To będzie sięgnięcie do jednej z pierwszych czynności operacyjno-rozpoznawczych prowadzonych przez ABW dotyczących bezpośrednio Amber Gold - tłumaczył Jarosław Krajewski.

Drugi z funkcjonariuszy był zastępcą naczelnika wydziału operacyjnego ABW w Gdańsku. Członek komisji i poseł Nowoczesnej Witold Zembaczyński wyjaśnił, że była to komórka bezpośrednio zaangażowana w pozyskiwanie informacji o działalności Marcina i Katarzyny P. - To właśnie ten wydział był odpowiedzialny za zbieranie dowodów do tego, żeby następnie wydział postępowań karnych mógł je wykorzystać w rozmowie z prokuratorem, a potem przed sądem - mówił Witold Zembaczyński.

W sierpniu 2011 roku jeden z oficerów ABW sporządził notatkę służbową na temat wejścia firmy na rynek lotniczy i przypuszczenia, że Amber Gold może być piramidą finansową. Szef tej służby generał Krzysztof Bondaryk 24 maja 2012 roku wysłał do najważniejszych osób w państwie notatkę ostrzegającą, że w sprawie Amber Gold może zostać poszkodowanych kilkadziesiąt tysięcy osób. Pismo trafiło między innymi do ówczesnego premiera, prezydenta, czy ministra finansów.

ABW prowadziła też czynności procesowe na zlecenie prokuratury, a na początku lipca 2012 roku Prokuratura Okręgowa w Gdańsku przekazała jej śledztwo. Na kilka tygodni przed upadkiem spółki służby specjalne założyły podsłuchy na telefonach należących do szefa Amber Gold Marcina P. i jego współpracowników.

Spółka Amber Gold powstała w 2009 roku i miała inwestować pieniądze klientów w złoto oraz inne kruszce, oferując oprocentowanie wyższe od lokat bankowych. W 2011 roku przejęła trzy linie lotnicze i na ich podstawie stworzyła przewoźnika OLT Express. Firma założona przez Marcina P. okazała się jednak piramidą finansową. W sierpniu 2012 roku ogłosiła upadłość. Oszukała niemal 19 tysięcy klientów na kwotę ponad 850 milionów złotych.

mod/Polskie Radio