Cezary Gmyz, dziennikarz śledczy na antenie Telewizji Republika powiedział. że "policja to struktura, w której dokonanie szybkich zmian jest niemożliwe. To są patologiczne układy. Aby rozbić, trzeba mieć siłę Herkulesa. To przechowalnia dla byłych esbeków, która nie przeszła dekomunizacji. Milicja Obywatelska była patologiczna i te patologie przeniesione są do policji". W takich słowach skomentował rezygnację Zbigniewa Maja ze stanowiska Komendanta Głównego Policji.

Inspektor Zbigniew Maj, były Komendant Główny Policji, który 11 lutego złożył rezygnację ze swojego stanowiska, oświadczył, że byli pracownicy Biura Spraw Wewnętrznych przygotowywali wobec niego prowokację. Maj podał się do dymisji po dwóch miesiącach pracy na stanowisku. - Maj popełnił błąd nadgorliwości i pierwsze tropy uznał za materiał dowodowy, który nie obroniłby się przed sądem – skomentował Gmyz. Dodał też, że znane jest nazwisko nowego szefa policji, lecz na ten moment nie może zostać ujawnione.

Gmyz komentował też sprawę inwigilacji dziennikarzy. Wczoraj Mariusz Kamiński, koordynator ds. służb specjalnych, podczas posiedzenia sejmowej komisji administracji i spraw wewnętrznych powiedział, że jest w posiadaniu listy 48 dziennikarzy, których inwigilowała Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego. – Inwigilacja za czasów rządów PO rozpoczęła się bardzo szybko. Pierwsza miała miejsce, gdy tylko Platforma doszła do władzy i zainteresowała się tym, co robiła komisja Macierewicza. Zaczęto dojeżdżać ludzi, którzy zajmowali się WSI – uznał dziennikarz. – Następna duża fala inwigilacji to afera hazardowa. ABW chciało wiedzieć, skąd mieliśmy wtedy dostęp do rozmów – kontynuował Gmyz. Według dziennikarza, apogeum inwigilacji nastąpiło przy aferze taśmowej, kiedy „służby zaczęły się interesować same sobą”. – Większość z tych informacji była kompletnie nieprzydatna – wyjaśnił.

lop/Telewizja Republika