Zaprzeczanie prawdzie o karach, jakie Bóg zsyła na ludzkość, świadczy o ateizmie. Dziś wielu biskupów na całym świecie wprost nurza się w ateistycznym myśleniu. Ale Pan nie pozostawi swojego Kościoła. Nadchodzi czas oczyszczenia, a Chrystus zwycięży - wskazuje prof. Roberto de Mattei, historyk Kościoła.


Idea sądu i kar Bożych


Prof. Roberto de Mattei, 21 maja uczestniczył w Rome Life Forum, konferencji organizowanej w Rzymie przez katolickie środowiska konserwatywne. De Mattei wypowiedział się na temat Bożych kar.

„Gdy dzieje się tak, że to nawet ludzie Kościoła zaprzeczają idei Bożej kary, to wówczas widzimy, że kara już została wymierzona i jest nieodwracalna” - zauważył.

De Mattei stwierdził, że w dobie pandemii koronawirusa "szczególnie zakazanym tematem jest ten o Bożym sądzie i karze na przestrzeni dziejów”.

Nawiązując do objawień fatimskich, de Mattei powiedział, że "Przesłanie z Fatimy otwiera się straszliwą wizją piekła i przypomina nam, że nasze życie na ziemi jest bardzo poważne, bo daje nam dramatyczny wybór: niebo albo piekło, wieczna szczęśliwość albo wieczne potępienie. Zgodnie z tym, co wybierzemy, zostaniemy osądzeni w momencie naszej śmierci, a od werdyktu, gdy zostanie raz ogłoszony, nie będzie odwołania”.

Zdaniem historyka po śmierci czeka nas wszakże jeszcze drugi sąd, Sąd Ostateczny. Ten sąd jest potrzebny, bo, jak wyjaśnia św. Tomasz z Akwinu, sąd szczegółowy dotyczy człowieka jako jednostki, a Sąd Ostateczny – ludzi jako rasy i wspólnoty; to na nim dojdzie do oddzielenia dobrych od złych. Jest to związane również z tym, że nasze czyny żyją po naszej śmierci; św. Tomasz podaje przykład Ariusza, z którego powodu do końca świata istnieć będzie herezja, oraz przykład Apostołów, dzięki którym do końca głoszona będzie Ewangelia.

- Święci Benedykt, Franciszek i Dominik otrzymają nagrodę za całe dobro, jakie ich praca przyniosła aż do końca świata, podczas gdy Luter, Wolter i Marx zostaną ukarani za całe zło, jakie ich z kolei praca spowodowała aż do koca świata. Z tego powodu musi być Sąd Ostateczny, podczas którym wszystko dotyczące każdego człowieka, w jakimkolwiek aspekcie, zostanie idealnie i jasno osądzone - stwierdził. 

- Sąd szczegółowy i Sąd Ostateczny są dwoma momentami, w których manifestuje się osąd Boży nad ludźmi i narodami. Jego skutkiem jest nagroda lub kara. W przypadku osób indywidualnych nagroda lub kara może zostać wymierzona albo w czasie ich życia ziemskiego albo w wieczności, ale w przypadku narodów, które nie mają życia wiecznego, nagroda lub kara musi być zastosowana tylko w czasie biegu historii. Jako że Sąd Ostateczny zakończy historię, w owym momencie Jezus Chrystus nie skaże niektórych narodów na wieczne potępienie, ale raczej otworzy oczy całej zebranej ludzkości tak, by zobaczyła, jak poszczególne narody były nagradzane lub karane w casie historii w odpowiedzi na ich cnoty lub ich grzechy - podniósł w dalszej kolejności historyk.

De Mattei stwierdził również, że Bóg nie ogranicza się do tych dwóch sądów; sądzi od samego początku stworzenia; osądził Lucyfera i zbuntowane anioły, osądził Adama i Ewę. Bóg jest jednak nieskończenie sprawiedliwy i nieskończenie miłosierny, toteż każdy sąd Boga oparty jest na miłosierdziu. Wyrazem tego jest sakrament pokuty.

 

Nadchodzący czas żniw

 

Nadchodzi wszakże także czas, w którym anioł woła: „Zapuść Twój sierp i żniwa dokonaj, bo przyszła już pora dokonać żniwa, bo dojrzało żniwo na ziemi” (Ap 14, 14-15). Powołując się na przesłanie św. Bernardyna ze Sieny, de Mattei podkreślił, że istnieje siedem oznak wskazujących na nadchodzący czas żniw. Te oznaki to:

- Istnienie wielu okropnych grzechów, jak w Sodomie i Gomorze;
- Popełnianie grzechu z pełną wiedzą i celową zgodą;
- Popełnianie grzechów przez ludzkość jako całość;
- Popełnianie grzechów publicznie i bezwstydnie;
- Popełnianie ich z całym zaangażowaniem serc grzeszników;
- Popełnianie ich w formie trwałej i stałej.

„Oto godzina, w której Bóg karze grzechy pychy, zbytku i chciwości dopustami zarazy, wojny i głodu”, podkreślił historyk.

De Mattei stwierdził zatem, że o ile zło w życiu człowieka może być nie tylko karą, ale też próbą – i tak jest najczęściej – która przygotowuje go na wieczną szczęśliwość, to gdy idzie o narody tak nie jest; jako że narody nie mają duszy, wszelkie spadające na nie zło może być tylko i wyłącznie karą.


Ocena pandemii koronawirusa


„Kościół odpowiadał zawsze na bluźnierstwa ateistów przywołując, że wszystko, co się dzieje, zależy od woli Boga i ma znaczenie. Gdy jednak to sami ludzie Kościoła zaprzeczają idei Bożej kary, oznacza to, że kara już została wymierzona i jest nieodwracalna. W dniach wybuchu koronawirusa arcybiskup Mario Delpini z Mediolanu posunął się nawet do tego, by powiedzieć, że jest pogańską ideą myśleć, iż Bóg zsyła kary. W rzeczywistości myślenie, że Bóg tego nie robi, czyni z człowieka nie poganina, ale ateistę. Fakt, że właśnie w ten sposób myśli wielu biskupów na całym świecie oznacza, że katolicki episkopat jest w skali globalnej zanurzony w ateizmie. A to jest oznaka Bożego oczyszczenia, które już się rozpoczęło” - stwierdził de Mattei.

„Św. Bernardyn wyjaśnia, że im bliższa jest kara Boża, tym ludzie, którzy na nią zasługują, są tego mniej świadomi. Przyczyną takiego zaślepienia umysłu jest pycha, initium omnis peccati. Pycha zaciemnia intelekt, nie pozwala mu dostrzec, jak blisko jest zniszczenie, a Bóg poprzez tę ślepotę chce upokorzyć pysznego” - wskazał historyk.

„Ci, którzy dzisiaj z coraz większą siłą odrzucają ideę Bożej kary, to ludzie Kościoła. Odrzucają karę, ponieważ odrzucają sąd Boga, którzy zastępują sądem świata. Ale bojaźń Boża rodzi się z pokory, podczas gdy strach przed światem rodzi się z pychy” - pouczył. Przypomniał następnie, że, jak uczy Pismo, bojaźń Boża jest początkiem mądrości.

g/pch24