Agnieszka Holland broni Jerzego Stuhra. "Ręczę za niego, znamy się 40 lat, jeśli nie więcej, niedawno rozmawialiśmy. To człowiek, który jest głęboko demokratyczny i ma szacunek dla innych ludzi " - stwierdziła reżyserka.

Jerzy Stuhr  z pogardą wypowiadał się o wyborcach PiS, twierdząc, że mszczą się za wielowiekowe ciemiężenie i są potomkami chłopów folwarcznych. Agnieszka Holland w wywiadzie dla "Wirtualnej Polski" broniła aktora.

 

- Myślę, że chodziło o to, kim jesteśmy jako Polacy, jakie są nasze korzenie i jak one się odbijają na kapitale — stwierdziła Holland.

- Mój dziadek wykształcił się jako jedyny z rodziny, ale pochodził z chłopów, i cała moja rodzina ze strony mamy, ze strony dziadka jest rodziną chłopską. Pańszczyzna, która, myślę, miała ogromny wpływ na to, jak Polska się rozwijała, była udziałem też moich przodków, więc nie będę się wywyższać. Jeden dziadek był żydowskim krawcem, a drugi - z biednej, wielodzietnej, chłopskiej rodziny spod Sulejowa — zaznaczyła.

- Sformułowanie nieszczęśliwie wybrzmiało. Jak znam Jurka, nie ma takich tendencji. Ręczę za niego, znamy się 40 lat, jeśli nie więcej, niedawno rozmawialiśmy. To człowiek, który jest głęboko demokratyczny i ma szacunek dla innych ludzi  - dodała.

Według niej, wyborcy Prawa i Sprawiedliwości „głosują, bo mają więcej w portfelu, bo PiS rozdaje”.

- Taki klientelizm jest niebezpieczny, bo nakręca spiralę, która nie wiadomo, gdzie się zatrzyma — stwierdziła.

- Powinno nastąpić opamiętanie, ktoś to musi policzyć i myśleć o dobru wspólnym -  dodała.

bz/wp.pl