Wczoraj abp Stanisław Gądecki zaapelował do premiera Mateusza Morawieckiego o bardziej spójne, proporcjonalne i sprawiedliwe kryterium ograniczania dopuszczalnej liczby wiernych w kościołach. Na dzisiejszej konferencji premier zapowiedział, że od 20 kwietnia liczba osób uczestniczących we Mszach św. zostanie uzależniona od wielkości świątyni. Zanim jednak rząd podjął tę decyzję, z apelu przewodniczącego KEP drwił kandydat na prezydenta Szymon Hołownia.

Publicysta, który przez lata uchodził za dziennikarza katolickiego, skrytykował prośbę o umożliwienie wiernym większego dostępu do sakramentów. W jego ocenie udział we Mszy świętej jest znacznie mniej ważny niż na przykład funkcjonowanie zakładów fryzjerskich:

-„To znaczy, do kościołów będzie mogło wchodzić więcej osób ze względu na przelicznik na metr kwadratowy, a nie będzie tego sztywnego nakazu do pięciu osób. To jest rzeczywiście najważniejsza rzecz, jaką dzisiaj powinniśmy odmrozić w polskiej gospodarce – zwiększyć liczbę osób mogących wchodzić do kościoła. Nie mam co do tego żadnych wątpliwości” – mówił w udostępnionym na Twitterze nagraniu.

-„To, że w dalszym ciągu będą upadały zakłady fryzjerskie, (...) różnego rodzaju sklepy, że nadal będzie obowiązywało tysiąc różnych mniej, lub bardziej zasadnych restrykcji to nieważne. Najważniejsze, żeby do kościoła można było więcej, bo abp Gądecki zwrócił się z taką prośbą do premiera” – dodał.

-„Mam wrażenie, że ci ludzie naprawdę mają priorytety w innych miejscach niż ludzie, którzy dzisiaj funkcjonują. Ja jestem katolikiem, który jest bardzo przywiązany do bardzo częstych praktyk religijnych, ale rozumiem, że w tym czasie muszę je spełniać dużo rzadziej. Dlatego, że to jest taki właśnie czas, że jesteśmy w krytycznej sytuacji i to akt miłosierdzia, że się od pewnych rzeczy powstrzymamy” – podkreśla polityk.

Szymon Hołownia przez większość swojej kariery dziennikarskiej zajmował się tematyką wiary i Kościoła. Napisał ok. 20 książek o tej tematyce. To jednak najwyraźniej nie wystarczyło, aby zrozumiał, czym dla wierzących katolików jest rzeczywiste uobecnienie Ofiary Chrystusa we Mszy świętej i jak wielką wartość ma dla nich Eucharystia. Sine dominico non possumus – nie możemy żyć bez dnia pańskiego – powtarzali starożytni chrześcijanie. Tymczasem, dla tak chętnie odwołującego się do swojej wiary polityka, niedzielna Msza św. to, jak widać, sprawa przynajmniej drugorzędna.

kak/ Twitter