Hucpa w Sejmie. Cichy sojusznik Zjednoczonej Prawicy, lansujący się na antysystemowca, wpadł w pułapkę, którą sam chciał na rząd zastawić.

Takiego kabaretu dawno w Parlamencie nie było. Oto partia Kukiz’15 poszła ręką pod rękę z Nowoczesną, aby wyjąć karty do głosowania i zapobiec powołaniu nowego sędziego do Trybunału Konstytucyjnego, zaproponowanego przez Prawo i Sprawiedliwość. 

W wybuchu euforii, doszło do tego, że po raz pierwszy w historii polskiego parlamentaryzmu, opozycja cieszyła się z przegranego głosowania, a antysytemowiec Kukiz przybił piątkę z nowym sojusznikiem – Ryszardem Petru. Dalej było jeszcze zabawniej. 

Jarosław Kaczyński musiał uciszać rozhisteryzowane panienki od Petru. Agnieszka Pomaska wyzywała posłów od Kukiza od „gupków”. Na dodatek okazało się, że wielu kukizowców wyłamało się i lojalnie zagłosowało za rządem. 

Czarę goryczy przelało głosowanie na cztery ręce za marszałka seniora Kornela Morawieckiego. Tego opozycja nie mogła przepuścić. Ci sami ludzie, którzy przez lata byli co krok łapani na nieuczciwości, zaczęli domagać się surowych, prokuratorskich kar za kłamstwo i oszustwo. 

Oczywiście był to przejaw frustracji z racji przegranego głosowania, bo jeszcze przed godziną nawet leciwi posłowie PO podskakiwali jak baranki. Co zrozumiałe, dla opozycji było to znacznie ważniejsze niż fetowanie obchodów 1050. rocznicy Chrztu Polski. 

„Kto pod kim dołki kopie ten sam w nie wpada” – mówi stara ludowa mądrość. Kukiz pokazał swoją prawdziwą twarz. Jego klub prawdopodobnie rozpadnie się, bo jeśli traci się Kornela Morawieckiego w takim stylu, jednocześnie zarzucając mu protekcję syna, to jest to żenujące. 

Wygląda na to, że sytuacja polityczna w Polsce stabilizuje się na długie lata. Opozycja strzela sobie samobója za samobójem. Jak tak dalej pójdzie to wkrótce będziemy mieli w Sejmie system dwupartyjny, który wyłoni się… naturalnie.

Tomasz Teluk