Donald Tusk wczoraj w sposób bardzo odbiegający od standardów politycznego zachowania odniósł się do słów prezesa Kaczyńskiego, który oświadczył, że wybory muszą się odbyć do 28 czerwca a państwo musi działać.

Tusk powiedział: „Nie strasz, nie strasz ...”

Do tej wypowiedzi ale nie tylko odniósł się w swoim tekście na portalu wpolityce.pl redaktor Stanisław Janecki.

Napisał m.in.:

- Komunikaty Tuska z Brukseli coraz częściej brzmią jak wysyłane z Pacanowa w czasach Koziołka Matołka.

Oraz:

- Zmęczony, nieświeży, przede wszystkim intelektualnie – tak wyglądał Donald Tusk w rozmowie z zaprzyjaźnioną dziennikarką zaprzyjaźnionej stacji (27 maja 2020 r.). I jedyne, co można by zapamiętać z tej rozmowy, to podwórkowa odzywka adresowana do Jarosława Kaczyńskiego: „Nie strasz, nie strasz, bo się ze…sz”. Tusk wyraźnie czuje się jak ryba wyrzucona na brzeg albo żółw przewrócony na plecy. Podczas kwarantanny w Brukseli zajmował się tylko wrzucaniem średnio mądrych zaczepek na Twitter. A skoro był tylko przeziębiony, mógł coś poczytać czy napisać. Ale chyba nie robił ani jednego, ani drugiego.

Dodaje także:

- Byłemu premierowi RP i przewodniczącemu Rady Europejskiej doskwiera to, że nagle przestał być uważany za ważniaka. Niekoniecznie się z nim liczono, ale pojawiał się w ważnym towarzystwie i na znaczących spotkaniach.

A także:

- Donalda Tuska już nie ma na zbiorowych fotografiach, więc razem z tym zniknęła jego ważność. Przecież nikt poważny nie traktuje serio jego obecnego stanowiska przewodniczącego Europejskiej Partii Ludowej.

Janecki podsumowuje działania Donalda Tuska następująco:

- Gdyby ktoś w zachowaniu Tuska widział coś znajomego, to ma rację. Tę samą drogę przeszedł kiedyś Lech Wałęsa. Od fotek z najważniejszymi postaciami światowej polityki, biznesu, religii czy kultury przeszedł do roli misia z zakopiańskich Krupówek albo dwugłowego cielęcia spotykanego na plaży.

I dalej:

- I Wałęsa też się poczuł porzucony i zapomniany, przez co stał się tak gorzki, jak owoce orzesznika gorzkiego. A ponieważ Wałęsie brakowało wykształcenia, które ma Tusk, mógł jako tako funkcjonować tylko zapamiętując i powtarzając cudze myśli (analogia z Nikodemem Dyzmą jest trafna, z tym że Dyzma był jednak o niebo inteligentniejszy). Gdy został skazany na myśli własne, mieliśmy prawdziwy dramat. I z Tuskiem jest trochę podobnie. On też jest w jakimś sensie wampirem wypijającym cudze myśli. A jak nie ma co wypijać, pozostaje mu własny „potencjał”.

 

mp/wpolityce.pl