Portal Fronda.pl:  Szymon Hołownia ogłosił swój start w wyborach prezydenckich. Komu zagraża i jakie ma szanse?

Janusz Szewczak, analityk gospodarczy, nauczyciel akademicki, publicysta, były poseł PiS:  To taka dziecinada. Kandydat musi mieć środki na kampanię, zespół ludzi, trzeba zebrać podpisy. Można powiedzieć, że w TVN można by znaleźć innych dziennikarzy, równie przystojnych, albo nawet jakąś pogodynkę, która również mogłaby chcieć wystartować w wyborach. Chcieć to nie znaczy jeszcze móc.

Publiczne wystąpienia Szymona Hołowni są zadziwiające i często ośmieszające potencjalnego kandydata. Opowieści o tym, że na Sądzie Ostatecznym będą nas sądzić zwierzęta, nie do końca mądrze brzmią.

Trzeba pamiętać, że jest to człowiek związany z środowiskiem "Gazety Wyborczej", "Newsweeka", stacji TVN, więc to też nie jest najlepsza rekomendacja.

Oprócz tego Szymon Hołownia głosi różne banały, pseudointelektualne zaklęcia, np: o tym, że na świecie jest miliard ludzi głodnych, wysychają rzeki. Tak jakby się czuł nie w roli prezydenta, ale jakiegoś mesjasza, który napełni rzeki wodą, a ludziom rozda chleb i ryby. To mało poważne. Myślę, że nie będzie groźnym przeciwnikiem, jeśli w ogóle zbierze odpowiednią ilość podpisów pod swoją kandydaturą.

Jaki wpływ start Szymona Hołowni w wyborach prezydenckich ma na Platformę Obywatelską?

To obraz kompletnego upadku totalnej opozycji, z Platformą Obywatelską na czele. Ten wajchowy, który stoi gdzieś tam w tle za panem Hołownią zdaje sobie sprawę, że kandydatury pani Kidawy - Błońskiej i pana Jaśkowiaka są kompromitująco słabe, że z tej mąki chleba nie będzie, że intelektualnie są czasem na poziomie pana Komorowskiego, albo i niżej. To wszystko razem sprawia wrażenie obrazu nędzy i rozpaczy na opozycji - braku kandydata na poważnym intelektualnie poziomie. Stąd poszukiwanie cudownego patentu, medialnej konstrukcji - i stąd pewnie wzięła się kandydatura Szymona Hołowni.

Wydaje mi się, że to raczej bój przez rozpoznanie, takie badanie rynku, na ile podobna postać może znaleźć społeczną akceptację i uznanie.

Wołodymir Zełenski został prezydentem Ukrainy, choć był komikiem, kabareciarzem i gwiazdą serialu. Szymon Hołownia, znany głównie jako prezenter TVN i rozrywkowego programu "Mam Talent". Może też ma szansę?

Prezydent to wbrew pozorom poważne zajęcie i przyrównywanie Hołowni do prezydenta Ukrainy Zełenskiego jest śmieszne. Pamiętajmy, że za panem Zełenskim stał potężny oligarcha o wpływach i pieniądzach - pan Ihor Kołomojski. Niech pan Hołownia wskaże swojego oligarchę, który za nim stoi.

Hołownia twierdzi, że jest niezależnym kandydatem, a jego kampanię sfinansują jego sympatycy.

To po prostu dziecinada. Ze składek nawet Krzysztof Bosak nie jest w stanie zrobić kampanii, czy nawet prekampanii. To są opowieści i takie bajki z mchu i paproci dla małych dzieci.

Szef Komitetu Stałego Rady Ministrów Łukasz Schreiber stwierdził, że "Szymon Hołownia to kandydat establishmentu, kandydat być może też wielkich grup biznesowych, stacji TVN". Kto stoi za Szymonem Hołownią?

Myślę, że za panem Hołownią stoi wielkie ego, bardzo rozdęte. Takie przeświadczenie i zaklęcia o tym, jak to będzie dobrze, jak "szymonowa fala" ruszy przez świat. To nie będzie żadne polityczne tsunami. Środowiska katolickie już od dawna nie akceptują niezwykle dwuznacznych i niezgodnych z wartościami katolickimi deklaracjami pana Hołowni, choćby w sprawie antyaborcyjnej.

Wydaje się, że to jest postać raczej w kategorii medialnych zabiegów i rozpoznania sceny politycznej. Przypomina mi czasem niedojrzałe wypowiedzi i postawę młodej szwedzkiej aktywistki Grety Thunberg, której się wydaje, że jak się zmarszczy, zrobi złą minę, to ona uratuje planetę i zmieni klimat. To nie jest takie proste. Tak samo jak kampania prezydencka wymaga wielkiego wysiłku, dużego zespołu ludzi. Wszystko na to wskazuje, że na razie nie ma kandydatów, którzy intelektualnie, czy godnością sprawowania urzędu mogliby równać się z prezydentem Andrzejem Dudą.

Głównym postulatem Szymona Hołowni jest "przyjazny rozdział Kościoła od państwa". Czy faktycznie jest to najpilniejsza potrzeba w polskiej polityce?

To mało poważne zaklęcia, mające się przypodobać środowiskom lewacko - liberalnym. Czy on do tej pory żył w jakimś talibanie?  Taki rozdział istnieje, rola Kościoła katolickiego jest w Polsce duża i wynika to z ogromnej rzesza ludzi wierzących. To są takie licencjonowane bajki dla niewierzących w tej sferze.

Piotr Semka stwierdził, że "Hołownia w Gdańsku jest jak wczesny Biedroń". W poprzednich wyborach prezydenckich również mieliśmy antysystemowego kandydata - muzyka - Pawła Kukiza.

Paweł Kukiz dość szybko przestał być kandydatem antysystemowym. Z kolei pan Biedroń zniknął na ciepłej posadce w Brukseli. Tego efektu świeżości już nie ma. Nie tym budzi się dzisiaj społeczne zaufanie - opowieściami, że jest się tak niezależnym, że nie wiadomo kto finansuje. W takiej sytuacji każdy mógłby chcieć, ja też chciałbym zostać misterem Mazowsza i okolic, ale trzeba brać siły na zamiary, a nie odwrotnie.

Szymon Hołownia swoją decyzję o starcie w wyborach prezydenckich ogłosił w Gdańsku. Jego zdaniem, "Gdańsk jest miastem, w którym bardzo dobrze zaczynać nową rzeczywistość". - Myślę też, że właśnie w tym miejscu zacząć ją trzeba, bo dobrze pamiętam, co działo się tutaj prawie rok temu, kiedy we mnie, ale myślę że też tysiącach w Polaków coś pękło, kiedy widzieliśmy, jak na scenie największej, najwspanialszej fabryki dobra w tym kraju, Polak zabija Polaka - mówił, nawiązując do śmierci Pawła Adamowicza. Czy Gdańsk jest symbolicznym miejscem?

Równie dobrze można powiedzieć, że zaczął od Gdańska, bo tam jest złoty rydwan z arabskimi napisami. Mógłby się nim przejechać i też zwróciłby na siebie uwagę. Jeśli jest tak wrażliwy na ludzkie cierpienie, to powinien sobie przypomnieć, że takie zjawisko miało miejsce w Łodzi, gdzie zabito współpracowników europosła Janusza Wojciechowskiego z Prawa i Sprawiedliwości. Mieliśmy ogromną tragedię w 2010 roku, która jest do dziś niewyjaśniona.

Gdańsk przez osobę Aleksandry Dulkiewicz jest coraz gorzej postrzegany w Polsce. Te antypaństwowe, antyrządowe i niezwykle agresywne postawy raczej nie służą wspólnocie i pojednaniu.

Czy Szymon Hołownia jest zagrożeniem dla Platformy Obywatelskiej? Czy jednak są w jakiś sposób powiązani? Platforma ma swoich kandydatów w postaci Małgorzaty Kidawy - Błońskiej i Jacka Jaśkowiaka, a Hołownia twierdzi, że jest niezależny, ale jednocześnie wybiera Gdańsk, który jest bastionem Platformy Obywatelskiej.

Nie sądzę, że kandydatura Szymona Hołowni stanowi jakieś szczególne zagrożenie dla kogokolwiek. Platforma ma tak beznadziejnych kandydatów, tak kompromitująco słabych intelektualnie i wizerunkowo, że cała ta trójka na pewno nie będzie głównym przeciwnikiem dla prezydenta Dudy.