W poniedziałek przed wrocławskim sądem odbyła się trzecia rozprawa w procesie Józefa Piniora, działacza "Solidarności" w latach 80., a w wolnej Polsce- byłego senatora PO, oraz jego asystenta, Jarosława Wardęgi. Obaj są oskarżeni o korupcję,

Sąd przez ponad pięć godzin odsłuchiwał nagrania rozmów telefonicznych będące dowodami w sprawie Piniora. Chodzi nie tylko o rozmowy Piniora i Wardęgi, ale też te, które prowadzili oni ze współoskarżonymi biznesmenami Tomaszem G., Krystianem S. i Albinem M. Były senator trzykrotnie wnioskował o zapisanie w protokole, że z jego ust pada słowo "pożyczyć", dwukrotnie składał też deklarację, że nagrania są w jego ocenie zmanipulowane przez CBA oraz prokuraturę, co stanowi próbę "kryminalizacji opozycji politycznej".

"90 procent tego materiału dotyczy moich relacji jako polityka, relacji z dziennikarzami. Dotyczy sprawy, która nie jest tematem oskarżenia, także osób, które nie są w akcie oskarżenia ani świadkami w tej sprawie. Jest klasycznym przykładem kryminalizacji opozycji. Niestety, przypomina mi materiały SB z robionych podsłuchów i puszczanych na mój temat w okresie stanu wojennego"- powiedział polityk. 

Śledztwo w tej sprawie prowadził Wielkopolski Wydział Zamiejscowy Departamentu do spraw Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji Prokuratury Krajowej w Poznaniu. Byłemu senatorowi zarzuca się przyjęcie korzyści majątkowej w kwocie co najmniej 40 tys. zł w zamian za załatwienie w Ministerstwie Infrastruktury i Rozwoju oraz w Komendzie Głównej Państwowej Straży Pożarnej w Warszawie korzystnego rozstrzygnięcia sprawy Tomasza G., biznesmena inwestującego na Dolnym Śląsku. Do popełnienia tego przestępstwa miało dojść w roku 2015 r. Asystent byłego senatora, Jarosław Wardęga, został oskarżony o współudział. 

yenn/PAP, Fronda.pl