Mariusz Max Kolonko krytykuje szefa Kukiz'15, Pawła Kukiza. Wzywa go do "odpowiedzialności" i "trzymania się ustalonego planu".

Mariusz Max Kolonko kilka tygodni temu zapowiedział utworzenie partii "Revolution". Dziennikarz przekonuje, że chce przejąć w Polsce władzę by zrobić porządek. Te absurdalne zapowiedzi przekonują prawdopodobnie tylko jego małoletnich fanów na YouTube. Kolonko uznał jednak, że swoją internetową popularność może choć trochę wyzyskać - i kto wie, może wejdzie do Sejmu... Podjął też rozmowy z Pawłem Kukizem. Spotkali się we Wrocławiu i tam "zawarli porozumienie".

"Celem nowej partii #R REVOLUTION nie jest przekraczanie jakichś progów wyborczych – to jest dobre zajęcie dla polityków. #R REVOLUTION jest partią polskiego Narodu. Naszym celem jest cel totalny – objęcie władzy w Polsce" - napisał Kolonko o swoim ruchu.

Teraz zaapelował do Pawła Kukiza.

"Panie Pawle Kukiz – przywołuje Pana do porządku. Proszę trzymać się planu i ustaleń porozumienia, które osiągnęliśmy we Wrocławiu w którym połączyliśmy ręce jako nowa partia polityczna #R Revolution otwarta na wszystkich tych, którzy chcą bogatej, silnej i dumnej Polski" - stwierdził Kolonko w liście opublikowanym na stronie swojej formacji.

"Bierność przywódcy była zawsze pożywką dla spekulacji antypolskich mediów i knowań nieudolnych polityków, którzy wykorzystują teraz Pana niezdecydowanie, by znów szarpać sukmaną Rzeczpospolitej dla własnych korzyści" - napisał Kolonko, sięgając po język rodem z rozprawek szkolnych.

"To Pana nieracjonalna bierność powoduje, że politycy – tak jak przed wyborczym biegiem po półmilionowe pensje Unijne – znów szukają kuriozalnych połączeń ‘koalicyjnych’ do katapultowania się na stołki tym razem do parlamentu polskiego, obdzielają się juz ‘jedynkami” i używają mojego nazwiska i partii #R REVOLUTION do szukania karkołomnych i krótkotrwałych układów politycznych, które przeczą zasadom grawitacji sceny politycznej w Polsce" - perorował dalej Kolonko.

Cóż, zanim się zaczęło, już się skończyło. Kolonko chyba jednak nie przekonał do siebie Pawła Kukiza. Nic dziwnego. Potencjalni wyborcy nadającego z Ameryki dziennikarza mogą nie być jeszcze uprawnieni do głosowania. Albo trudno będzie im oderwać się od Netflixa, by przeprowadzić w Polsce "revolution".

bsw/rp.pl