- Gdyby wzrok pani Kublik i umiejętność kojarzenia faktów sięgały dalej niż tylko do polityków PiS, mogłaby zauważyć, że o bezprawności tej procedury informują od dawna instytucje polskie i europejskie. - pisze Leszek Miller w artykule pt: "Czym myśli Kublik".

- Agnieszka Kublik po pewnej przerwie zajęła się wreszcie tym, co naprawdę lubi. Od lat jej pasją pozostaje SLD i żadna okazja, aby zohydzić Sojusz nie uchodziła jej uwagi. Tym razem pani redaktor zajęła się głównie mną, a konkretnie opinią, którą wyrażam, że dla procedury ochrony praworządności, którą stosuje KE wobec Polski, nie ma podstawy prawnej. - czytamy.
"Zupełnie jakbym słyszała Kaczyńskiego, premier Beatę Szydło czy szefa polskiej dyplomacji Witolda Waszczykowskiego" - pisała Kublik na łamach "Wyborczej".

Leszek Miller nie zostawia na dziennikarce "GW" suchej nitki!

"Gdyby wzrok pani Kublik i umiejętność kojarzenia faktów sięgały dalej niż tylko do polityków PiS, mogłaby zauważyć, że o bezprawności tej procedury informują od dawna instytucje polskie i europejskie." - pisze.

- Rząd premiera Tuska w lipcu 2014 orzekł, że nie widzi możliwości "stworzenia nowego mechanizmu nadzoru nad przestrzeganiem zasady państwa prawnego przez państwa członkowskie". Komisja Sprawiedliwości PE w styczniu 2016 ogłosiła, że decyzja KE "nie ma żadnej mocy wia?z?a?cej ani prawnej". No i wreszcie służby prawne Rady Europejskiej w maju 2014 oznajmiły, iż "w traktatach nie ma podstawy prawnej, która upoważniałaby instytucje unijne do stworzenia nowego mechanizmu nadzoru". -czytamy

Zdaniem Millera desperacka próba Brukseli powiększania własnych uprawnień była spowodowana chęcią skarcenia Węgier

- Okazało się jednak, że premier Orbán jest za mocny - wszak jego partia jest członkiem najsilniejszej dziś w Europie frakcji politycznej. Przypieczętował to Tusk, stwierdzając, że jest niesamowicie dumny z bycia w tej samej partii, w której są Angela Merkel i Viktor Orbán oraz że ich punkty widzenia są ze sobą kompatybilne. Nic więc dziwnego, że używając znanego w "GW" języka: "Orbánowi więcej wolno". - dodaje.

- Skoro przymierze dwóch bratanków i jednej bratanicy zamyka drogę KE do Budapesztu, Komisja postanowiła sięgnąć do Warszawy. Pani Kublik udaje, że tego nie widzi, tak jak stojąc w obronie TK, nie dostrzega, że w okresie rządów PO zignorowano aż 48 jego wyroków. - podkreśla.

- To prawda, że jest mi przykro, że SLD nie ma w Sejmie. Ale to środowisko pani Kublik, które ciężko na to pracowało, więcej za to zapłaci niż my - ludzie lewicy. Co do innych rozważań, są na takim poziomie, że nie warto do nich się dotykać. Jeśli "GW" pyta w tytule wywiadu "Dlaczego Miller myśli Kaczyńskim", to czym myśli pani Kublik? - podsumowuje Miller

bg/se.pl