„Pismo święte nie może być jedyną podstawą kościelnego stanowiska na temat homoseksualizmu”

- twierdzi niemiecki teolog, o. prof. Ansgar Wucherpfennig SJ, rektor Filozoficzno-Teologicznej Szkoły Wyższej Sankt Georgen we Frankfurcie.

Zdaniem postępowego uczonego należy:

-„wziąć pod uwagę ustalenia współczesnych nauk społecznych oraz często bolesne doświadczenia wierzących”.

Jezuita ubolewa nad tym, że w Kościele katolickim nie można błogosławić par homoseksualnych. Szokujące jest stwierdzenie katolickiego kapłana, że takie ceremonie muszą odbywać się „za zamkniętymi drzwiami”. Sam zresztą przyznał się do tego, że udzielał takiego „błogosławieństwa”. W jego ocenie błogosławienie par jednopłciowych jest w pełni zgodne z nauczaniem Kościoła.

Oczywiście, ładnie brzmiącą (choć fałszywą) teologię można dopisać do wszystkiego, i również o. Wucherpfennig popiera swoje tezy pseudo-teologicznymi argumentami. Mówi np. o „płodności” par jednopłciowych, która wyraża się tym, że homoseksualista przyznaje się do swojej wiary, troszczy się o osoby starsze czy angażuje się w prace socjalne. Konia z rzędem jednak temu, kto wykaże, że te aktywności wynikają wprost z homoseksualizmu.

Niemiecki profesor uważa, że Kościół powinien głosić, iż wartości w związkach homoseksualnych są takie same, jak w związkach heteroseksualnych. Słowo Boże jednak nie jest dla niego najwyższym locus theologicus tylko w kwestii homoseksualizmu. Również w sprawie małżeństwa nauka Ewangelii jego zdaniem jest nieaktualna, bo małżeństwo czasami się po prostu nie udaje i rozpada.

 

W 2018 roku o. prof. Wucherpfennig został obłożony przez Stolicę Apostolską sankcjami, jednak wystąpienie niemieckiego Episkopatu i niemieckich jezuitów doprowadziło ostatecznie do zdjęcia tych sankcji, i teraz dalej teolog ten swobodnie głosi w Kościele swoje niekatolickie poglądy.

 

kak/ PCH24.pl