Portal Fronda.pl: Jak Pan ocenia tegoroczny Marsz Niepodległości?

Janusz Korwin-Mikke: Jeżeli wziąć pod uwagę to, że pochód był chroniony przez własną służbę porządkową, chyba po raz pierwszy w historii Marszu Niepodległości, to ilość incydentów do jakich doszło była bardzo mała. Kilka osób lekko poturbowanych to niewiele przy tego typu imprezie na ogromną skalę (choć moim zdaniem, była ona dużo mniejsza w porównaniu z poprzednimi latami). Jeśli chodzi o incydent przy rosyjskiej ambasadzie, to jestem przekonany, że powinna być ona chroniona przez policję czy BOR – tam ktoś powinien być i zapobiec temu, co się stało.

Po zaatakowaniu ambasady Federacji Rosji MSZ rosyjski natychmiast domagał się oficjalnych przeprosin, na co polskie władze oczywiście szybko zareagowały.

Moim zdaniem prezydent albo minister spraw zagranicznych powinien bardzo starannie przeprosić za to zajście, nie czekając aż MSZ rosyjski zażąda przeprosin. Trzeba było samemu wyjść z inicjatywą. Opóźnienia w tej sprawie są niedopuszczalne. Jeśli się kogoś poturbuje, to trzeba natychmiast przepraszać, a nie czekać, aż ten ktoś tego zażąda.

Z drugiej strony, polska ambasada w Moskwie też została zaatakowana. Nie słychać jednak, żeby Polska równie stanowczo domagała się przeprosin za ten incydent.

Gdyby w Rosji spalono polską flagę, to nasi dzielni narodowcy niewątpliwie zrobiliby burdę pod ambasadą rosyjską. Takie obyczaje.

Jak Pan ocenia spalenie tęczy na pl. Zbawiciela?

To akurat pochwalam. To nie jest spalenie jakiegoś przedmiotu, tęcza nie jest jakimś koniecznym dobrem. To po prostu symbol, a jej spalenie też jest symbolem. Chciałbym tylko zapytać, czy gdyby w 1943 roku ktoś spalił pięknie ułożony z kwiatków symbol Hitlerjugend, to też byśmy się oburzali? Jesteśmy pod okupacją Unii Europejskiej. Dla mnie tfu, geje to jest agentura obcych i wrogich sił okupacyjnych, palenie takich symboli jak tęcza jest więc rzeczą godziwą.

Not. MBW