Ryszard, jak wszystkie dzieci rodzin polskich, uczył się w polskiej i rosyjskiej szkole. (...) Nikt nie miał wątpliwości, że Polacy (i jak sądzę, nie tylko oni) byli pod nadzorem. Jednak nie nadzorem GRU, lecz KGB – tłumaczy w liście w obronie Ryszarda Petru i jego ojca prof. dr hab. Tadeusz Paszkiewicz.

W środę na łamach "Gazety Polskiej" ukazał się artykuł Doroty Kani. Dziennikarka napisała opisała w nim, jak w kwietniu 1982 roku, gdy w Polsce trwał stan wojenny, do kontrolowanego przez rosyjski wywiad wojskowy (GRU) Instytutu Badań Jądrowych w Dubnej przyjechali wrocławscy naukowcy: Zygmunt Petru i jego żona Danuta Potoczna-Petru. Dwa lata później dołączył do nich 12-letni syn, Ryszard. Autorka publikacji, tłumaczy, że w tekście zostały wykorzystane informacje z archiwów, akt Instytutu Pamięci Narodowej, a także Krajowego Rejestru Sądowego.

Tekst doprowadził do ostrego sporu między liderem .Nowoczesnej a Pawłem Kukizem. Ten ostatni odniósł się do publikacji w programie Moniki Olejnik. – Tak mu pan zazdrości sukcesu, żeby iść tropem pani Kani? – pytała prowadząca program. – Jakiego sukcesu? Czego? Że rodzice współtworzyli jakąś bombę ku chwale Związku Sowieckiego? Co to jest za sukces? Jaki to jest sukces, na przykład, współpraca z okupantem, no? – odpowiedział Kukiz.

Do publikacji Kani, odniósł się prof. dr hab. Tadeusz Paszkiewicz, który wystąpił w obronie rodziny lidera .Nowoczesnej. Profesor twierdzi w nim, że współpracował z Zygmuntem Petru i przekonuje, że nigdy nie zajmował się fizyką jądrową, a co za tym idzie jego zaangażowanie w budowę "bomby mezonowej" jest wykluczone. I tu wskazuje trzy powody: nikt na świecie takich badań nie prowadził, Sowieci nie byliby zainteresowani udziałem polskiego naukowca w swoich badaniach militarnych, a dr Petru nie miał odpowiednich kompetencji. W latach 1984-86, podczas pracy w Laboratorium Fizyki Teoretycznej w Instytucie Badań Jądrowych, zajmował się fizyką wysokotemperaturowych nadprzewodników, tematem jeszcze dotąd bardzo aktualnym.

W liście czytamy także, że rodzina Petru była rodziną zacną, o czym świadczy chociażby wychowanie Ryszarda Petru. W tym miejscu profesor Paszkiewicz uderza w lidera Kukiz'15 i pozostałych członków ruchu: Widać to choćby po tym, kim jest starszy jego syn Ryszard, człowiek utalentowany, rzetelny i skuteczny. Własnymi siłami osiągnął bardzo wiele. Jestem pewien, że gdyby Paweł Kukiz wychował się w rodzinie takiej jak państwa Petru, nie byłby człowiekiem chwiejnym, bezideowym i zakłamanym - człowiekiem, który wprowadził do Sejmu polskich pogrobowców faszyzmu.

Również oskarżenia o współpracę z GRU autor listu uznaje za nonsens. Ryszard, jak wszystkie dzieci rodzin polskich, uczył się w polskiej i rosyjskiej szkole. Oprócz rosyjskich i polskich w rosyjskiej szkole uczyły się dzieci bułgarskie, czeskie, mongolskie, niemieckie, rumuńskie, węgierskie i innych narodowości. Czy wszystkie one były pod nadzorem GRU? – pyta Paszkiewicz.

Jak dodaje, nikt nie miał wątpliwości, że Polacy byli pod nadzorem. Jednak nie nadzorem GRU, lecz KGB – podkreśla. Profesor pisze dalej, że wszyscy w Dubnej byli przekonani, że są podsłuchiwani i inwigilowani. Miejscowym władzom nie mogły się podobać msze święte, w których uczestniczyliśmy w naszych mieszkaniach, uporczywa walka o "nasz", a nie o narzucony samorząd grupy polskiej i prywatne rozmowy, które prowadziliśmy z przyjaciółmi "Moskalami" – pisze.

Kończąc raz jeszcze obraża Pawła Kukiza, któremu zarzuca bezideowość i cynizm. Autorkę tekstu nazywa sępem, a jej doniesienia haniebnymi oskarżeniami.

mm/telewizjarepublika.pl