Badanie przeprowadzone przez dwa amerykańskie ośrodki, Uniwersytet Rice i Uniwersytet Pensylwanii nosi tytuł „Społeczna strona śmierci w wypadkach”. W jego ramach zostało przebadanych 1,302,090 osób dorosłych, które przeżyły wypadek lub w nim zginęły w latach 1986 – 2006. Badacze wzięli pod uwagę wiek, płeć, stan cywilny, poziom wykształcenia oraz status socjoekonomiczny.

Okazało się, że największe ryzyko śmierci w wypadku niesie ze sobą – obok niskiej edukacji – samotne życie. Chodzi tu o trzy rodzaje wypadków: pożar, zatrucie i uduszenie dymem.

Justin Denney, kierownik badań, powiedział, że życie w małżeństwie „może mieć pozytywny wpływ. Umożliwia zniechęcenie partnera od ryzykownego zachowania i zaoferowanie natychmiastowej pomocy w razie wypadku”.

Do podobnych wniosków o pozytywnym wpływie małżeństwa doszli badacze z Uniwersytetu Harvarda. Przyjrzeli się 700,000 pacjentom chorym na najbardziej groźne nowotwory. Okazało się, że u małżonków szybciej wykrywano chorobę; otrzymywali oni też lepszą pomoc i częściej przeżywali niż ci, którzy żyli samotnie, w rozwodzie lub w separacji.

Co ciekawe, w przypadku kilku rodzajów nowotworów małżeństwo przynosiło lepszy efekt niż chemioterapia. Chodzi tu min. o raka piersi i prostaty.

„To dosyć zdumiewające” – skomentował dr Paul Nguyen – „istnieje relacja między społecznym wsparciem, jakie otrzymuje się w małżeństwie, a większą szansą na przeżycie”.

Pac/LSN