"Prawicowych gadzinówek nie biorę do ręki. Nie dokładam się w żaden sposób do tego parszywego interesu"-mówi Manuela Gretkowska w wywiadzie dla "Gazety Wyborczej". Tego typu "złote myśli" to jedne z łagodniejszych wynurzeń w długiej rozmowie. Pisarka i zaciekła feministka przekonuje, że ma znajomych, którzy rano po przebudzeniu sprawdzają w internecie, czy prezes PiS, Jarosław Kaczyński, jeszcze żyje. 

Redaktor Grzegorz Wysocki pyta Gretkowską m.in. o skandaliczną wypowiedź na temat 500 Plus i "dawaniu d*** każdemu". 

"500 plus (i więcej) istnieje od dawna w wielu krajach Unii, ale przy wprowadzaniu socjalnej pomocy nie trzeba jednocześnie niszczyć demokracji i prawa. Opublikowałeś niedawno smutno-przejmujący esej o tym, jak rozmawiasz z rodziną z różnych części Polski głosującą na PiS. Twoich wujów zachwyca wszystko, co się teraz dzieje w Polsce. Logikę i argumenty zastępują im emocje podgrzane propagandą. I ciągle powtarzają: „Obrażacie nas, nie obrażajcie nas...”-przekonuje pisarka. 

"Dorzuć tu jeszcze obrazę uczuć religijnych, bo przecież oni wszyscy są wierzący. Niedługo dojdzie do tego, że obrażając takiego nadgorliwego katolika, obrazisz Jezusa, którego reprezentuje i który w nim mieszka. Ale już nazwanie kogoś „lewacką k****” nie jest obrzucaniem błotem, tylko określeniem zawodowo-światopoglądowym, które należałoby wpisywać wrogom do dowodu osobistego, nie?"-dodaje. Odnosząc się do przyniesionego przez dziennikarza numeru tygodnika "Sieci", w którym znajduje się kilka tekstów na temat Gretkowskiej, feministka twierdzi, że mamy do czynienia z klasycznym "napuszczaniem chama na inteligenta" (cóż za wysokie mniemanie o sobie!)

"W połowie lat 70. Kołakowski opisał w ten sposób PRL-owski real, do tego dodał jeszcze szczucie na Żydów, których nie ma, i narodowy samozachwyt. Dla PiS każdy, kto jest przeciwko nim i umie to wyartykułować, uznawany jest za elity III RP. Tak, są elitami dzięki talentowi i własnym osiągnięciom, np. Janda czy Stuhrowie, których zohydza propaganda"-stwierdziła Manuela Gretkowska, "Propagandą" szczególnie "brzydzi się" zwłaszcza Krystyna Janda, która potrafi atakować PiS najbardziej prymitywnymi fejkami z internetu... 

"Jestem wroginią pisowskiego narodu, ale nigdy ludzi"-deklaruje Gretkowska, która niedawno w obrzydliwy sposób obraziła Polaków, pisząc o wspomnianym już "dawaniu d*** każdemu". W wywiadzie nie zabrakło również starego, dobrego, choć już ciut nudnawego "argumentum ad hitlerum". Przy okazji pisarka postanowiła drwić z Powstania Warszawskiego i tych, którzy chcą na swój sposób uczcić tę rocznicę. 

"Niedługo 1 sierpnia i faszystowskie bojówki muszą znaleźć wroga, żeby wyć w tunelach warszawskich ulic. Wiesz, ile procent miało NSDAP, gdy wygrało wybory, po których Hitler już nie oddał władzy? 37. Tyle co PiS w 2015 r.(...) Analogie nie dowodzą, znajdują podobieństwa. Hitler też doszedł do władzy w legalnych wyborach, a potem wprowadził takie ustawy, że już mógł robić, co chciał. Prezydent mu przeszkadzał, więc po jego śmierci urząd zlikwidowano. Nikt nie zastąpi Kaczyńskiemu prezydenta dublera, czyli bliźniaka z pierwszej kadencji PiS. Łatwiej się pozbyć problemów i specustawą zlikwidować prezydenta w następnej kadencji. Wszystkie decyzje będą należały do Kaczyńskiego"-dowodzi. Nad Hitlerem Manuela Gretkowska zatrzymuje się zresztą na dłużej. 

"W początkowej fazie Hitler również wykorzystał chrześcijaństwo. Wprowadził swoją „dobra zmianę”, nazywając ją „chrześcijaństwem pozytywnym”. Gloryfikacja tego, co religijnie, sprzyjała jego władzy i potępiała sprzeciw. U nas to też łatwe. Katolicyzm sięga intelektualnie do najbliższej kapliczki. Polska nadal jest krajem pogańskim przykrytym cieniutką warstwą chrześcijaństwa obrzędowego"-przekonuje, zapominając najwyraźniej, ilu katolickich duchownych zginęło w obozach zagłady.  

W wywiadzie Gretkowska dzieli się również dość ciekawym wyznaniem. 

"Mam znajomych, którzy po przebudzeniu biegną do internetu sprawdzić, czy prezes jeszcze żyje. Ale Nowogrodzka to nie Wilczy Szaniec. Wataha znajdzie sobie innego przywódcę". 

Feministka wspomina również, że jest za podziałem Polski. 

" Sensowna decentralizacja jest możliwa. Mamy rozbiorową przeszłość, jednak z powodu dziejowych traum nie możemy w XXI w. nadal się torturować. Po co zmuszać mieszkańców Podkarpacia czy Podhala, by żyli inaczej, skoro nie mają ochoty? I oni niech nie zmuszają nas do tego, byśmy ciupagą ustalali normy w rodzinie. (...)Miasta powinny się rządzić według norm i aspiracji ich mieszkańców, a regiony po swojemu. I tyle. Chcesz nowoczesną oświatę i prawa obywatelskie? Nie będziesz musiał emigrować, wystarczy, że przeprowadzisz się do Poznania"-przekonuje. 

yenn/Wyborcza.pl, Fronda.pl