Nie ma takiej ideologii, a wszystkie powtarzają się w cyklach zmieniając jedynie formę, która przetrwałaby próbę czasu. Każde zunifikowanie ludzkich namiętności, pragnień i pomysłów na życie kończy się groteską. Prawidłowość ta dotyczy w równym stopniu zamordyzmu, jak i utopii. Komunizm padł w komediowych okolicznościach przyrody i podobnie skończył ruch hipisowski, gdy opasłe dzieci kwiaty przestały się mieścić w dżinsach od Versace. Taka jest nieuchronna kolej rzeczy i z całą pewnością dzisiejsi 30, 40-latkowie dożyją upadku „idei wspólnotowej”, jeśli tylko ten upadek przeżyją. Zupełnie inaczej wygląda religia, która tym się różni od ideologii, że nie daje się do końca zweryfikować i przez to ośmieszyć. Wiara, że tu na ziemi trzeba przestrzegać religijnych nakazów i zakazów, aby potem w niebie odebrać nagrodę, powoduje, że ludzkie zachowania są w miarę usystematyzowane. Jak jest na ziemi każdy widzi, ale jako jest w niebie tylko można sobie wyobrażać i ta niewiadoma czyni religię potężną. Walka z religią to walka z wiarą w cudowne życie, dlatego rzadko kiedy kończy się ta batalia powodzeniem. Biorąc pod uwagę tylko ten jeden przywołany obraz, złożony z różnic między ideologią i religią, bez najmniejszych problemów można przewiedzieć, a właściwie opisać przyszłość Europy i świata. Oto po jednej stronie mamy powszechne wciskanie do głów błogosławionych „mądrości”, pozostających w absolutnym konflikcie z naturą człowieka. Choćby mężczyźnie wbijać do łba dzień i noc, że spółkowanie z innym mężczyzną jest super inteligentne, nie ma takiej siły, aby pokonać obrzydzenie i dziesiątki innych barier, które wywołują instynktowny bunt mózgu i organizmu.

Tak samo naturalne jest, że każda kobieta lubi sobie ustawić mężczyznę, ale gdy się pali i wali zawsze poszuka silniejszych ramion, żeby to wszystko znów poukładać. Z pełną premedytacją ułożyłem tych kilka prostych zdań, żeby dać szansę każdej ofierze głupoty na zrozumienie rzeczy oczywistej, o której w ostatnich dniach mówią wszyscy, choć większość nie ma pojęcia o czym mówi. Po jednej stronie mamy populację, która żyje według pierwotnych prawideł, jasny podział na role męskie i żeńskie, do tego plemiennie wszczepiona pogarda dla „samic”, które mniej znaczą niż dojna koza, czy tłusty wielbłąd. Ta populacja nie żyje trendami zmiennych ideologii, ale od tysiącleci trzyma się religii, z takim fanatyzmem, że gotowa zabić za każdą krytykę wiary. Nie można powiedzieć, że wszyscy są wojownikami, zabójcami, katami, ale każdy funkcjonuje pod presją religijnych mitów. Dzieci przyglądają się ścinaniu głów, kamienowaniu niewiernych żon, podpalaniu zdrajców, mężowie gwałcą, żony dostają wyroki. O żadnej swobodnej interpretacji rzeczywistości nie może być mowy. Każdy członek plemienia wie, jak ma się zachować, kogo czcić, kogo nienawidzić, a nawet co jeść i jak się ubierać. Przywódcy plemienni nie próbują też ukrywać, co jest ich celem i jakie mają marzenia, cały świat powinien żyć według zasad plemiennych wyznaczonych religią, reszta pod nóż.

Po drugiej stronie widzimy nienaturalne zachowania papierowych zwierzątek, karmionych codzienną dawką utopii, która zakłada, że lew nie czai się na antylopę, ale czeka, aż zostanie zaakceptowany, bo mu strasznie przykro tak leżeć samotnie w trawie. Zakładając najgłupszą z możliwych wersji, że w idealnym świecie lew zacznie zjadać sojowe kotlety, zaś antylopy wprowadzą się do jaskiń i będą dostawały od króla zwierząt śniadanie do łóżka, wypadałoby wziąć poprawkę na naturę i religię. Natura jest taka, że prapradziadek rzucał się do gardeł i jadł ociekające krwią mięso, z kolei religia mówi jasno, że kto trzyma z niewiernymi psami, ten zamiast hurys dostanie jacuzzi w smole. Czy naprawdę warto dłużej dyskutować o czymś, co krowa, zając i robaczek najmniejszy nie tyle pojmuje, ale ma zapisane w naturalnym odruchu obronnym? Zamiast mózgu wystarczą nibynóżki, żeby na widok naturalnego drapieżnika spie…ć, gdzie pieprz rośnie, a kto ma trochę więcej organów i możliwości instynktownie zatrzaskuje drzwi i łapie za broń. W jakiej kondycji intelektualnej i moralnej jest Europa, jak na dłoni pokazują islamscy „uchodźcy”, którzy wchodzą tu z okrzykiem „zetniemy wam łby psy niewierne” i w odpowiedzi słyszą „witamy, czym chata bogata i szanujemy wasze odmienne poglądy”. Czy to się może zakończyć inaczej niż rzezią? Nie, nie może.

Matka Kurka