Budowanie konfliktów i zarządzanie konfliktami to broń, którą klika PO stosowała od 8 lat. W każdym tygodniu, nawet dniu pojawiały się sztucznie wykreowane afery, zasłaniające prawdziwe afery. Przykładów nie będę przytaczał, po chciałabym w końcu odetchnąć od całego tego ścieku, ale przykładów rzecz jasna nie brakuje. Rzutem na taśmę Ewka Kopacz próbowała zaistnieć po raz ostatni i przygotowała show w stylu „Kierownika” Tuska. W stylu, to nie znaczy w formie i treści, ponieważ ryży i fałszywy miał wybitny talent do tego typu intryg i naprawdę trzeba było się dobrze wsłuchać, żeby wychwycić fałsz. Ewka jest okropna w tych swoich występach i niereformowalna. Jej aktorstwo od pierwszych gestów, zanim padną jakiekolwiek słowa, zdradza, że za chwilę poleci kolejny odcinek opery mydlanej. Dokładnie taki występ dała dziś, czyniąc rację stanę z bzdurnego spotkania na Malcie. Może krótko wyjaśnię okoliczności zajścia. Otóż wszystko zaczęło się od szczytu Afryka Unia Europejska, który był zaplanowany bardzo dawno, gdzieś na początku roku. Rozmaici redaktorzy bawiący się teraz w konstytucjonalistów i znawców prawa międzynarodowego, słowem się nie zająknęli, że coś podobnego ma się na dniach odbyć. Mało tego pierwszego dnia będzie tam nas reprezentował bodaj ambasador, drugiego jakiś minister. Szczyt nie istniał w świadomości medialnej. Tym bardziej nikt nie wspominał o nowym pomyśle Tuska, który walcząc o życie w UE i utrzymanie wpływów w PO, kilka dni temu dołożył dodatkowe spotkanie z terminem 12 listopada. Kto choć trochę zna Tuska ten musi wiedzieć, że on skorzysta z każdej okazji, aby obsikać nogawki. Jestem pewien, że „Kierownik” całe dnie spędza na śledzeniu wydarzeń w Polsce, bo doskonale wie z ilu paragrafów powinien siedzieć.

Tusk usiłował się włączyć do gry i pociągnąć za sobą swoją frakcję w PO, ale sprawy się skomplikowały. Polityczna Polska od dwóch tygodni żyje budowaniem rządu PiS i pierwszym posiedzeniem sejmu. Jednym z ciekawszych wątków budowy i posiedzenia był czas. Większość obserwatorów i to po obu stronach wywierała presję, żeby jak najszybciej zobaczyć nowy parlament i ogłosić skład nowego rządu. Dla ludzi znających realia i konstytucję było jasne, że po tygodniu nic takiego się nie stanie. W kolejnym tygodniu mamy święto 11 listopada i pozostawiając margines czasowy na normalne zawirowania w trakcie budowania gabinetu, należało założyć, że najwcześniej 12 listopada uda się dokonać wymarzonych zmian. Tak też się stało o czym 5 listopada poinformowała szefowa kancelarii Prezydenta. 3 listopada Tusk podejmuje decyzję o grillu na Malcie, ale pismo trafia tylko na biurko Kopacz, do Pałacu Prezydenckiego nic nie dociera. Ile tu było przypadku, a ile planowania nie umiem powiedzieć. Z całą pewnością wyznaczenie daty szczytu Rady Europejskiej na 12 listopada z natury rzeczy kolidowało z biegiem wydarzeń w Polsce. Trochę intryg, trochę szczęścia i zbiegów okoliczności złożyło się na ostatnie Criminal Tango PO. Znaleźli okazję to się zabawili ostatni raz. Skóra cierpnie, gdy sobie człowiek pomyśli, że mielibyśmy kolejne cztery lata takiej nędzy i produkcji afer na siłę, ale na szczęście tak się nie stanie.

PO nie ma już żadnych możliwości kreowania konfliktów i zarządzania kryzysem. Teoretycznie został im Tusk w Brukseli jednak jego europejskie dni są policzone, a poza tym najmniej połowie Platformy zależy, aby „Kierownika” dobić do końca. Podsumowując, mieliśmy do czynienia z ostatnią żenadą, z pożegnalną szopką, kończy się ta obrzydliwa, do wyrzygania niestrawna „polityka” kierowana do magli medialnych i kółek gospodyń. Nie ma narządzi, nie ma ludzi. Relacje na linii rząd Prezydent nabiorą zupełnie nowego wymiaru, bo Andrzej Duda i Jarosław Kaczyński doskonale wiedzą, że ewentualny konflikt byłby samobójstwem obustronnym. Poza jakimiś naturalnymi różnicami zdań w kwestii drobiazgów, Pałac Prezydencki i gabinet rządowy są skazane na zgodną współpracę, a tym samym powinniśmy odpocząć. Co do meritum, którym rzekomo ma być obecność na szczycie Rady Europejskiej, to warto napisać kilka otrzeźwiających zdań. Cameron powiedział Tuskowi, że ma wizytę premiera Indii i na żadną Maltę nie jedzie. Tak zachowują się politycy znający swoją wartość i przede wszystkim wartość swojego kraju, tego się musimy nauczyć. Jaką biedę trzeba mieć w głowie i sercu, żeby przedkładać historyczne dla Polski wydarzenia, Święto Narodowe wyczekiwane od 25 lat, nad żałosne wygłupy mopsa Merkel.

Matka Kurka

Źródło: Kontrowersje.net