W wywiadzie dla niemieckiej telewizji publicznej ZDF kanclerz Angela Merkel zgodziła się z opinią przedstawicieli "siostrzanej" bawarskiej CSU na temat imigrantów. 

"Podzielam cel CSU, którym jest ograniczenie liczby imigrantów przywożonych przez przemytników do Europy. Zgadzam się też z opinią, że ubiegający się o azyl nie mogą po prostu wybierać sobie, do którego kraju chcą jechać"-stwierdziła szefowa niemieckiego rządu, oskarżana o wywołanie kryzysu migracyjnego poprzez swoją politykę "otwartych drzwi" i zaproszenie milionów migrantów z Afryki i Bliskiego Wschodu do Europy w 2015 r.

Politycy bawarskiej CSU w ostatnich dniach zaczęli coraz bardziej otwarcie krytykować politykę migracyjną kanclerz Angeli Merkel. Doszło nawet do tego, że siostrzana partia zaczęła grozić szefowej rządu zerwaniem koalicji. 

Tematem rozmowy było m. in. porozumienie unijnych przywódców, którzy w nocy z czwartku na piątek zdecydowali, że uchodźcy w Europie będą podlegali relokacji, jednak nie będzie żadnych przymusowych kwot. Po brukselskim szczycie Merkel zmieniła swoje przekonania? A może był to "ukłon" w stronę CSU, które zdecydowanie sprzeciwia się niemieckiej polityce migracyjnej.

Wczoraj polskie media zelektryzowała informacja o liście, który niemiecka kanclerz miała przesłać koalicjantom. Angela Merkel pisała w nim, że 14 krajów Unii Europejskiej, w tym m.in. Polska, zdecydowało się na umowę z Niemcami na przyjęcie osób ubiegających się o azyl. Rządy Węgier, Czech, Bułgarii, a dziś także Polski zdemetowały te doniesienia. 

yenn/ZDF, Fronda.pl