Zaczęłam płakać, mąż również, mówiliśmy do siebie: "to niemożliwe" – mówi w rozmowie z „Dużym Formatem” matka Stefana W., zabójcy Pawła Adamowicza.

W poruszającej rozmowie, jaką z panią Jolantą przeprowadził „Duży Format”, mówi ona między innymi:

Jezu, synu, jak mogłeś... Módlmy się, mówię do męża, żeby prezydent przeżył. Tylko o tym myślałam: żeby z tego wyszedł. Usiedliśmy na kanapie, modliliśmy się o życie prezydenta. Tak do trzeciej, a telefon dzwonił non stop”.

Gdy zapytano ją o to, co dzisiaj myśli o synu. Odparła, że to najtrudniejsze uczucie, jakie można sobie wyobrazić, choć przyznała, że wciąż go kocha jako matka:

Tylko rozpaczam, że zrobił coś strasznego. Tyle osób skrzywdził, prezydenta, jego rodzinę, nas... A ja nadal jestem matką (płacze)”.

Dalej mówi:

Urodziłam syna, który zabił człowieka. I muszę z tym żyć. Ale nigdy się go nie wyrzeknę. Będę z tym cierpieniem już do końca życia, choć syna straciłam na zawsze. Na wolności najpewniej już go nie zobaczę”.

Pani Jolanta chce też prosić o wybaczenie rodzinę Pawła Adamowicza, choć jak przyznaje – wie, że prosi o dużo.

dam/"Gazeta Wyborcza",PAP