Amerykańska i kanadyjska prasa informuje, że coraz więcej imigrantów z Chin, Korei, Indii czy Wietnamu wskazują na dobór płci dziecka przez przyszłych rodziców. W USA 89 proc. badanych kobiet z Indii, które wiedziały podczas ostatniej ciąży, że urodzą dziewczynkę, decydowało się na aborcję. Imigranci z tych krajów zderzają się z podobnym problemem do tego, który występuje w krajach azjatyckim. Masowe zabijanie nienarodzonych dziewczynek powoduje zachwianie równowagi społecznej w Chinach. Zwróciły na to uwagę nawet komunistyczne władze, które aby powstrzymać ten proces proponują zakaz stosowania USG z przyczyn innych niż medyczne, a także całkowity zakaz aborcji z powodu płci. Jednak wydaje się, że to nie powstrzyma masowego mordowania dziewczynek w Azji i wśród społeczności imigranckich. Redaktor naczelny "Canadian Medical Journal" sugeruje, że lekarze powinni przekazywać przyszłej matce informacje nieistotne z medycznego punktu widzenia dopiero po 30. tygodniu ciąży. Obecnie dane o płci płodu są zazwyczaj przekazywane rodzicom ok. 20 tygodnia ciąży. Jednak amerykańscy uczeni z Uniwersytetu Pensylwania właśnie opracowali test pozwalający ustalić płeć dziecka, na podstawie badania krwi matki, już w siódmym tygodniu jego życia płodowego. Trudno wyobrazić sobie by aborcjoniści nie korzystali z tego osiągnięcia nauki.



Teraz badanie „National Bureau of Economic Research”, bazujących na danych ze spisu powszechnego, wykazało, że w społecznościach azjatyckich w Kanadzie odsetek urodzeń chłopców jest nieproporcjonalnie wysoki w stosunku do normalnych średnich. Dziennik "The Toronto Star", powołując się na badania prof. Prabhat Jha z Uniwersytetu Toronto, przypominał, że w Indiach na 1000 chłopców rodzi się 914 dziewczynek, zaś w Chinach - 833 dziewczynki. Syn traktowany jest jako zabezpieczenie emerytalne rodziców, dziewczynka "kosztuje" ze względu na konieczność posagu przy zamążpójściu, stąd selekcja płci.



Ciekawe, gdzie są feministki, które powinny bronić życia kobiet nawet wtedy, gdy są one jeszcze dziewczynkami? A już wiem, walczą o prawo do własnego brzucha.



Ł.A/TVN24/ BioEdge