Tomasz Wandas, Fronda.pl: Wbrew temu co niektórym się wydaje liczba męczenników ciągle wzrasta. Chrześcijanie giną każdego dnia w różnych częściach świata, jednak dziś zaczynają ginąć w imię wiary w Europie. Z czym się wiąże męczeństwo, co mu towarzyszy?

O. dr Zdzisław Świniarski SSCC: Najogólniej można powiedzieć, że męczennikiem chrześcijańskim jest osoba, która poniosła śmierć z rąk prześladowcy kierującego się nienawiścią do wiary chrześcijańskiej. Tym prześladowcą może być osoba indywidualna lub częściej to się zdarza, że mamy do czynienia z „zabójcą zbiorowym”. Takim zabójcą jest przeważnie system ideologiczny, który nie przyjmuje lub nie akceptuje wartości wypływających z wiary chrześcijańskiej.

Z takim zjawiskiem mieliśmy do czynienia podczas pierwszych wieków chrześcijaństwa w Cesarstwie Rzymskim do 313 roku, gdy Konstantyn Wieki wydał Dekret Tolerancyjny. Wielu ludzi ginęło za wiarę w czasie I i II Wojny światowej, ale warto również przypomnieć młodemu pokoleniu, że podobna sytuacja była w naszej Ojczyźnie, w czasie rządów Komunistycznych, gdy był prześladowany Kościół w różny sposób i byli mordowani ludzie: zarówno świeccy jak i księża – najgłośniejszy przykład bł. Ks. Jerzy Popiełuszko. Dodać należy, że męczennik musi posiadać wolę przyjęcia męczeństwa, a to nie jest takie proste. Taka chęć musi wypływać z jego „wielkiej wiary”, miłości i szczerego zaufaniu Panu Jezusowi.

Dziś najliczniejszą grupą męczenników na świecie są właśnie chrześcijanie. Coraz częściej giną oni również w Europie. Zresztą warto tu przypomnieć, że Europa, która się szczyci tym iż „wyrosła” na wartościach Judeo – chrześcijańskich, często te wartości atakowała „walcząc” mniej lub bardziej wyraźnie z Kościołem. Warto tu wspomnieć kasatę Zakonu Templariuszy (dziś wiadomo, że z powodów ekonomicznych), później Jezuitów, a w XIX wieku masową kasatę zakonów w niemal całej Europie. W krajach środkowo – wschodniej Europy osiągnięto szczyt nienawiści do chrześcijaństwa w czasach komunistycznych. Ale gdy dzisiaj przyjrzymy się „nowoczesnej i tolerancyjnej Europie”, to się okaże, że akceptujemy ”przeróżne antywartości”, a odrzucamy te, które mają korzenie chrześcijańskie. Co więcej, ci tzw. postępowi europejczycy zarzucają „zacofanie” i brak tolerancji tym, którzy ich bronią – podobną sytuację możemy już również obserwować dzisiaj i w naszej Ojczyźnie. Nie jest to jeszcze męczeństwo, ale obrona wartości chrześcijańskich wymaga dziś od nas coraz większej odwagi, a przede wszystkim wiary. W mojej opinii modą jest dzisiaj atakowanie i drwienie z tego co jest chrześcijańskie.

Często „usprawiedliwieniem” takiej postawy jest „wolność słowa” i rozwój sztuki; dla mnie człowiek kultury lub sztuki szanuje poglądy i uczucia drugiej osoby, choć nie koniecznie musi się z nimi zgadzać. Albo gdy czytam komentarze w Internecie, gdzie jest mowa o Kościele; to z nich „wylewa” się tyle nienawiści do Kościoła i księży, jakby wina za wszystkie nieszczęścia w Polsce i na świecie sprowadzała się do nich. I to jest paradoks XXI wieku, bo przecież Pan Jezus nie wzywa do nienawiści, ale do miłości i  wzajemnego szacunku, o który teoretycznie wszyscy „walczą”: „Przykazanie nowe daję wam, abyście się wzajemnie miłowali, tak jak Ja was umiłowałem; żebyście i wy tak się miłowali wzajemnie. Po tym wszyscy poznają, że jesteście uczniami moimi, jeśli będziecie się wzajemnie miłowali”(J 13, 34 – 35).

Jak się nazywa Ojca Zgromadzenie? Czy o ile się nie mylę to wyrosło ono właśnie głównie na krwi męczenników, tak?

Pełna nazwa brzmi: Zgromadzenie Najświętszych Serc Jezusa i Maryi oraz Wieczystej Adoracji Najświętszego Sakramentu Ołtarza – nazwa długa i trudna do zapamiętania, ale w niej jest zawarta istota Zgromadzenia, która wynika również z historii Jego „powstania”. Zgromadzenie „powstało” we Francji w trudnych czasach Rewolucji Francuskiej, która na sztandarach miała bardzo piękne hasła: Liberté, Égalité, Fraternité, ou la Mort (Wolność, Równość, Braterstwo, albo Śmierć), ale rzeczywistość była bardziej skomplikowana, szczególnie dla ludzi, którzy inaczej myśleli niż rewolucjoniści, ich często czekała gilotyna lub w łagodniejszej wersji więzienie. Do grona przeciwników rewolucji zaliczono również Kościół. Założyciel naszego Zgromadzenia Pierre Coudrin urodził się 1 marca 1768r. w Coussay-les-Bois, małej wiosce we Francji, niedaleko miasta Poitiers.

Jego rodzice byli drobnymi rolnikami i pierwszymi nauczycielami ich syna. W jego wychowaniu pomagał wuj-ksiądz, który posługiwał w sąsiedniej wiosce. On przygotował Piotra do pierwszej Komunii Świętej, następnie Piotr uczy się w gimnazjum w Chatelleraut. W wieku17 lat wstępuje na Uniwersytet w mieście Poitiers. W 1787r. zakończywszy studia filozofii, rozpoczyna studiowanie teologii.  W roku 1789r., z początkiem Rewolucji francuskiej, wstępuje do wyższego seminarium duchownego. Pierwszy rok w seminarium jest bardziej znaczący, bo w tym czasie zaczyna się dla Kościoła okres prześladowań. W 1790r. zostaje wyświęcony na subdiakona, a wkrótce na diakona. W tym również roku Konstytuanta głosuje i zatwierdza Konstytucję Cywilną Kleru, która nakazuje duchownym pod karą banicji, złożenie przysięgi na wierność Rewolucji.

W seminarium, przebywa tylko dwa lata ponieważ Księża Misjonarze CM, którzy kierowali nim nie złożyli przysięgi i musieli seminarium opuścić. Pomimo burzy, która wstrząsa Kościołem, Pierre decyduje się, by prosić o sakrament kapłaństwa prawowiernego biskupa Kościoła. Przyjmuje go 4 marca 1792r. w ukryciu w bibliotece Seminarium Irlandzkiego w Paryżu. Natychmiast wraca do Coussay. Odprawia tam swoją Mszę prymicyjną 8 kwietnia 1792r. w Wielkanoc. I tu się kończy jego radość z posługi kapłańskiej. Nie chcąc złożyć przysięgi na wierność Rewolucji, musi uciekać i ukrywać się gdyż grozi mu śmierć tylko dlatego, że jest kapłanem wiernym Chrystusowi, a nie Rewolucji. W ukryciu „rodzi się” idea powołania Zgromadzenia ze szczególnym elementem głoszenia miłości w czasach terroru oraz Adoracji wynagradzającej za grzechy ludzi. Gdy Piotr opuszcza swoją kryjówkę zaczyna „służyć” ludziom jako kapłan; idzie z Najświętszy Sakramentem do więzień, szpitali – idzie tam gdzie ludzie czekają na kapłana, ale zawsze idzie w przebraniu.

Za tę posługę miłości stale grozi mu śmierć, a on potrafi jej uciec, chodź jest świadkiem zgładzenia wielu kapłanów wiernych Kościołowi. Tak w tych trudnych czasach powstaje nasze Zgromadzenie i choć w czasie Rewolucji jeszcze nie ma swoich męczenników, to jednak w Jego szeregach mamy tych, którzy ponieśli śmierć za Chrystusa. Stało się to w sąsiedniej Hiszpanii w czasie wojny domowej w 1936 – 39. Czternastu zakonników ze Zgromadzenie zostało zamordowanych czasie jej trwania z powodu wiary, ale tylko pięciu z nich zostało ogłoszonych męczennikami oficjalnie przez Kościół (wszyscy w wieku ok. 35 lat). Dziewięciu pozostałych, których szczegółów śmierci nie poznano nie zostali objęci tym oficjalnym procesem. Dla Zgromadzenia wszyscy oni są jednak męczennikami (więcej informacji www.sercaniebiali.pl)

Kim byli ci ludzie, w jaki sposób umierali i co ich łączyło?

Wielu męczenników Rewolucji francuskiej zginęło tylko dlatego, że chcieli być wierni Chrystusowi. Byli to zarówno zakonnicy, zakonnice, kapłani, ale również ludzie świeccy, którzy chcieli być wierni Chrystusowi i Kościołowi. Ginęli w przeróżny sposób – gilotyny pracowały dzień i noc, wielu rozstrzelano lub z głodu umierali w więzieniach bez możliwości pojednania się z Panem Bogiem przed śmiercią, gdyż nie pozwolono do nich przyjść „prawowiernemu kapłanowi”. Do dziś dnia nie jest przez historyków zbadana sprawa masakry w Wandei, gdzie w sposób wyszukany mordowano ludzi, którzy stanęli w obronie Kościoła i chrześcijańskich wartości. I to wszystko czyniono w imię pięknych wartości: Wolność, Równość i Braterstwo.

W czasie tego terroru zginęły setki tysięcy niewinnych ludzi. Podobna sytuacja była w Hiszpanii w czasie wojny domowej. Tam również za bycie zakonnikiem, zakonnicą lub księdzem, czy nawet osobą świecką, która chciała być wierna Chrystusowi, groziła śmierć. Tu również zabito tysiące niewinnych młodych ludzi. Później ten terror rozlał się na całą Europę. Tu aż prosi się przytoczyć słowa Matki Bożej z Objawień w Fatimie w 1917 r. „… zbliża się kara na świat za liczne jego zbrodnie, będzie wojna, głód, prześladowanie Kościoła i Ojca Świętego. Aby temu zapobiec, przybędę, aby prosić o poświęcenie Rosji memu Niepokalanemu Sercu i o Komunię św. wynagradzającą w pierwsze soboty.

Jeżeli moje życzenia zostaną spełnione, Rosja nawróci się i zapanuje pokój, jeżeli nie, bezbożna propaganda rozszerzy swe błędne nauki po świecie, wywołując wojny i prześladowanie Kościoła, dobrzy będą męczeni, a Ojciec Święty będzie musiał wiele wycierpieć. Różne narody zginą. Na koniec jednak moje Niepokalane Serce zatriumfuje. Ojciec Święty poświęci mi Rosję, która się nawróci i przez pewien czas zapanuje pokój na świecie”.

 Jaka nauka wypływa z każdego męczeństwa, czego nas uczy ich przykład?

 „Jeśli człowiek niszczy jedno życie, to jest tak, jak gdyby zniszczył cały świat. A jeśli człowiek ratuje jedno życie, to jest tak, jak gdyby uratował cały świat”(Talmud Babiloński, Sanhedryn, 37a). Tak naucza  Judaizm i za każdym razem gdy jestem w Yad Vashem w Jerozolimie (muzeum holokaustu), a bywam tam często z chrześcijańskimi pielgrzymami, przytaczam te właśnie tak bardzo głębokie słowa. Dar życia, to najcenniejszy dar jaki ma człowiek tutaj na ziemi. Nikt poza Panem Bogiem nie powinien na niego podnosić ręki – nie ma takich argumentów, które by taki czyn usprawiedliwiły; nawet, że ktoś urodzi się niepełnosprawny lub poważnie chory – my nie możemy oceniać jakości życia drugiego człowieka – ten chory lub niepełnosprawny może być w swoim życiu szczęśliwszy ode mnie i nie do mnie należy pozbawienie go tego szczęścia, niezależnie kim jestem.

Wprawdzie Tertulian powiedział: „Krew męczenników jest ziarnem wzrostu Kościoła” — i to powiedzenie ma z pewnością w sobie wiele prawdy historycznej, ale nie usprawiedliwia podnoszenia ręki na drugiego człowieka. Ja nawet powiedziałby więcej: ilość męczenników, świadczy o „zezwierzęceniu” społeczeństwa danej epoki. Choć nie wiem, czy zwierze zabija drugie zwierze bez przyczyny i gdy nie jest głodne. Przypomnę jeszcze raz słowa Chrystusa: „Przykazanie nowe daję wam, abyście się wzajemnie miłowali” – jeśli nawet nie potrafię kochać drugiego człowieka, to przynajmniej powinienem go szanować, nawet jeśli on ma inne poglądy od moich lub wierzy inaczej niż ja. Przykład męczenników chrześcijańskich pokazuje nam ludzi, którzy potrafili uwierzyć Chrystusowi, starali się żyć według Jego nauki i gdy było trzeba za te wartości potrafili oddać swoje życie, czyli skarb najwyższy.

Dlaczego charyzmat Waszego Zgromadzenia, w sensie duchowym i nie tylko jest dziś szczególnie aktualny?

Charyzmat naszego Zgromadzenia jest zawarty w Jego nazwie. Dzisiaj, gdy widzimy wokół nas tyle nienawiści to człowiek powinien postawić sobie pytanie: czy to jest normalne? I myślę, że większość z nas odpowie – NIE. To prowadzi nas do nikąd. Zatem wcześniej czy później zagubiony człowiek zacznie szukać jakichś wzorców, aby swoje serce sprowadzić na odpowiednią drogę z drogi zagubienia. Gdzie szukać tych wzorców? Najświętsze Serce Jezusa, które ukochało nas do końca i Niepokalane Serce naszej Matki – to są prawdziwe wzorce – może powiesz „niedościgłe” tak bez Bożej pomocy niedościgłe, ale wszystko mogę uczynić z Tym, który mnie umacnia. Jezus Chrystus mój Zbawiciel chce mnie umacniać, tylko ja Go w pokorze musze o to poprosić. Tej pokory uczymy się gdy klęczymy przed Najświętszym Sakramentem Ołtarza i przepraszamy najpierw za nasze grzechy a później również za grzechy świata. To wszystko jest obecne w chryzmacie naszego ukochanego Zgromadzenia. Panie dodaj nam sił abyśmy je realizowali.

Bardzo dziękuję za rozmowę.